Nie od dzisiaj wiadomo, że trudno się
żyje na obczyźnie. Nie tylko ze względu na bariery językowe. Pod
uwagę trzeba brać tęsknotę za rodziną, za krajem, za rodakami.
Często też bywa tak, że za granicą jesteśmy traktowani jak ktoś
gorszy. „W cieniu Sheratona” to książka, która mówi o tych
rzeczach.
Poznajemy czwórkę Polaków, którzy
zdecydowali się na emigrację. Jurek jest niespełna
czterdziestoletnim rozwodnikiem. W Polsce zostawił nie tylko byłą
żonę ale i nastoletnią córkę. W Sheratonie pracuje na zmywaku i
próbuje poradzić sobie w nowej rzeczywistości. Ania i Rafał są
parą od kilku lat. Rafał jako pierwszy zdecydował się na wyjazd,
po czym sprowadził do Anglii Anię. Zdaje się, że między tą
dwójką zaczyna się psuć. Pogarsza to jeszcze sprawa z
tajemniczymi e-mailami, które Ania wymienia z Damianem, chłopakiem
mieszkającym w Toruniu. Całą czwórkę dopełnia Ewelina, magister
biologii, kelnerka w Sheratonie, która przyjechała do Anglii za
namową kuzynki, Anki. W kraju nie mogła znaleźć dobrej pracy, ale
ostateczną decyzję podjęła po rozstaniu z chłopakiem.
Każde z nich ma swoje problemy życiowe
i miłosne. Jurek nie potrafi dogadać się z jednym z pracowników,
co powoduje niesamowicie wiele trudnych sytuacji. Ania z Rafałem
borykają się z własnymi kłopotami sercowymi, które powoli
wpływają na ich relacje. Ewelina za to zaczyna podkochiwać się w
jednym z pracowników hotelu. Na dodatek, różnie traktowani są
przez współpracowników Anglików. Napięta sytuacja w pracy odbija
się na ich psychice. Wcale nie jest łatwo żyć na obczyźnie. Co
się wykluje między Anią i Rafałem? W kim podkochuje się Ewelina?
Czy Jurek zapomni o byłej żonie?
„W cieniu Sheratona” to krótka
opowieść o życiu czterech osób, które zdecydowały o opuszczeniu
kraju i poszukaniu szczęścia za granicą. Owo szczęście mogą
znaleźć, albo całkowicie stracić. Ich perypetie są bardzo
ludzkie. Możemy pomyśleć, że tak faktycznie może wyglądać
życie imigrantów. Całkowicie zawierzamy autorowi, myśląc, że na
pewno ma rację. Ja wiem co nieco od znajomej, która mieszka w
Anglii już kilka lat i jej relacje pokrywają się z tym, które
można wyczytać w książce.
Postacie są bardzo autentyczne, realne
w swoim życiu i próbach odnalezienia samego siebie. Próbują
egzystować na obczyźnie, ale pragną też szacunku ze względu na
to, że nie różnią się niczym od rodowitych Anglików. Bardzo
polubiłam Ewelinę. Najbardziej z całej czwórki wydała mi się
prawdziwa. Ciężkie próby nie pozbawiły jej swego rodzaju
świeżości i optymistycznego spojrzenia na świat. Najmniej
zapałała sympatią do Rafała. Jak dla mnie okazał się zbyt
narwany, choć zdarzały się sytuację, kiedy z chęcią
pogratulowałabym mu odpowiedniego zachowania.
Książka Ireneusza Gębskiego
przesiąknięta jest codziennością. Nie tylko tą szarą i trudną,
ale można w niej znaleźć jakieś ciepło. Są momenty, kiedy się
wzruszamy i momenty, kiedy nie możemy powstrzymać się od śmiechu.
Zupełnie jak w życiu. Tak, książka ta jest życiowa i myślę, że
warta przeczytania.
Książkę przeczytałam dzięki
uprzejmości autora.
4/6
Tak, Pan Irek moim zdaniem doskonale przedstawił klimat życia na obczyźnie. Czekam na dalsze perypetie bohaterów,ale z tego co wiem autor nie zamierza kontynuować. A szkoda...
OdpowiedzUsuńJa mam na temat emigracji swoje zdanie, ale z chęcią tę książkę przeczytam. Bardzo jestem jej ciekawa i chcę przekonać się, jak ja odbiorę. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią skuszę się na tę książkę. Lubię takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa, ja fanką emigracji nie jestem ale życie różnie się układa. Postaram się sięgnąć po tę powieść :)
OdpowiedzUsuń