czwartek, 31 maja 2012

"Ofiara krwi" J.R Ward


Pamiętacie Bractwo Czarnego Sztyletu? Ja raczej nie będę w stanie ich zapomnieć. Po „Mrocznym kochanku” przyszedł czas na drugi tom fascynującej sagi, która wyszła spod pióra pani Ward. Mówię oczywiście o „Ofierze krwi”.

Bohaterem tej części jest Rankhor, jeden z braci. Przydomek „Hollywood” nie wziął się z nikąd. Wampir oszałamia bowiem wyglądem i każda kobieta chciałaby go mieć. Jego życie nie jest jednak idealne. Naraził się kiedyś Pani Kronik, która nałożyła na niego przerażającą klątwe. Otóż Rankhor nosi w sobie bestię budzącą się do życia w momencie, gdy wampir nie potrafi stłumić w sobie energii. Jej pojawienie się niesie za sobą jedynie kłopoty, a każdy, kto pojawi się na jej drodze staje się potencjalną ofiarą. Są dwa sposoby na tłumienie jej – przemoc lub seks. Z tego też powodu Rankhor często przesiaduje w klubach, licząc na dobrą bójkę lub kolejną panienkę.

Mary Luce to ciężko chora kobieta, która stara się pomagać niedoszłym samobójcom. Otrzymuje dziwne telefony, głuche telefony.  Pewnego razu poznaje jego autora – Johna. Okazuje się, że chłopak nie mówi, ale mimo wszystko chciał ją poznać. Mary zaprasza go do siebie i porozumiewają się w języku migowym. Jak się okazuje później, chłopak jest w trakcie przemiany w wampira i potrzebuje znaleźć się w otoczeniu jemu podobnych. Sąsiadka i przyjaciółka Mary, Bella, zabiera ich do Bractwa. To właśnie tutaj krzyżują się losy Rankhora i Mary.

Rankhor osłabiony po uwolnieniu się bestii, tuła się po domu, reagując jedynie na dźwięki i węch. Melodyjny głos Mary sprawia, że nie może oprzeć się przed dotknięciem jej i słuchaniem, jak mówi. Dziwny magnetyzm wytwarza się między tą dwójką. Rankhor nie jest w stanie nazwać swoich uczuć, wie jednak, że chce znajdować się w pobliżu Mary. Jak to się skończy? Czy Mary poczuje coś do Rankhora? Czy jej choroba skończy się śmiertelnie? Czy Rankhor uwolni się kiedykolwiek od bestii?

Książka zrobiła na mnie wrażenie. Mimo że poczułam lekki niedosyt, uważam, że autorka trzyma poziom. I choć bardziej polubiłam część pierwszą, nie mogę powiedzieć, że druga była zła. Podobała mi się przemiana Rankhora z playboya w statecznego wampira. Miłość potrafi zmienić każdego, jak widać. Wojownik pełen pasji i energii od początku wzbudził we mnie sympatię. Bezpośredni choć wewnętrznie okaleczony przez klątwę, roztaczał wokół siebie tajemnicę, którą chciałam jak najszybciej zgłębić.  Kibicowałam mu do końca, wierząc, że wszystko pójdzie po jego myśli.

Postać Mary jest jednak trochę bardziej zagmatwana. Zamknięta w sobie kobieta o niesamowicie zaniżonej samoocenie, nie potrafiąca zrozumieć zainteresowania jej osobą – ok, jestem w stanie to przełknąć. Nie mogłam jednak oprzeć się wrażeniu, że zbyt długo się opierała i grała potulną i niewinną istotę. Autorka chciała stworzyć dwubiegunowość – ogarnięty pożądaniem i miłością Rankhor naprzeciw spokojnej i opanowanej szarej myszce. Uważam jednak, że ów zabieg nie wyszedł zbyt dobrze, a sama Mary miejscami niesamowicie mnie irytowała.

Oprócz miłości, która niesie ze sobą cierpienia, znowu obserwujemy walkę Bractwa z Reduktorami, którzy posuwają się do coraz mroczniejszych czynów, byle tylko odnaleźć braci i ich zniszczyć. W książce nie zabrakło walk, rozlewu krwi oraz scen erotycznych. „Ofiara krwi” to fascynująca opowieść o sile przyjaźni, więzach łączących mocniej, niż więzy krwi oraz o miłości, która musi pokonać wiele przeszkód, by się spełnić. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Szczerze polecam!

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Videograf II

5/6

poniedziałek, 28 maja 2012

"Miłość bandyty" Massimo Carlotto


Nie miałam okazji zetknąć się wcześniej z twórczością Massimo Carlotto, czego po lekturze tej książki szczerze żałuję. Wielkim zaskoczeniem dla mnie było to, że autor opiera swoje powieści na podstawie własnych doświadczeń. Został skazany za zabójstwo, mimo tego, że był niewinny. Samo to nastraja nas odpowiednio, aby przysiąść do jego twórczości z pewną dozą niepokoju. Jak ja odebrałam tę książkę? Przekonajcie się sami.

Marco Buratti jest detektywem. Nie lubi używać broni, jest zapalonym fanem bluesa i ma nieliczne grono przyjaciół. Kilka lat w więziennej celi ukształtowało jego charakter. Jednak by zrozumieć to, co dzieje się w jego obecnym życiu, trzeba cofnąć się dwa lata wstecz. Gdy z Instytutu Medycy Sądowej w Padwie w tajemniczych okolicznościach giną środki odurzające, nikt nie wie kto za tym stoi. Buratti dostaje zlecenie znalezienia złodziei. Detektyw ma wspólnika – Rossiniego – trudniącego się przemytem. Razem tworzą dość zgrany duet.

Dwa lata później ktoś porywa narzeczoną jednego z głównych bohaterów. Z początku wydaje się, że obydwie te sprawy nic nie łączy. Do czasu, gdy cała układanka zaczyna nabierać sensu. Zaczynają się poszukiwania porywaczy, które prowadzą naszych bohaterów w różne miejsca. Trafiają w sam środek mafijnych porachunków. Można się spodziewać, że nie skończy się to dobrze. Czy uda im się odnaleźć kobietę? Co łączy sprawę kradzieży z porwaniem? Wszystkiego dowiecie się, zagłębiając w lekturze.

Jak na kryminał przystało, książka od początku do końca trzyma w niesamowitym napięciu, a czytelnik jak najszybciej chciałby wiedzieć, co wydarzy się na kolejnych stronach. Autor niesamowicie prowadzi akcję, nie zdradzając od razu wszystkich szczegółów, ale dawkując nam adrenalinę. W trakcie poznawania fabuły, zaczynałam się zastanawiać ile autor przelał samego siebie w bohatera – wiedząc o jego przeszłości takowe myśli wydają się być całkowicie normalne, a wiedza pisarza na temat środowiska wzbudza w nas jedynie poczucie autentyczności.

„Miłość bandyty” to książka przepojona mrokiem, tajemnicą. Osnuta mgiełką niepokoju, który towarzyszy czytelnikowi od samego początku. Porachunki mafijne, narkotyki, władza sięgająca do każdego zakamarka – to wszystko łączy się na obraz dość ponurej rzeczywistości. Massimo Carlotto przenosi nas w świat społecznej dewastacji, gdzie wszystko można kupić za pieniądze. Wizja jest przerażająca, ale nieznośnie prawdziwa, czym zmusza czytelnika do chwilowego zastanowienia się nad otaczającym światem.

Kryminał, jaki zaserwował nam autor, to pozycja niesamowicie ciekawa, niepokojąca, wzbudzająca w czytelniku różne odczucia. Owa autentyczność jedynie podsyca aurę nad książką. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś odpowiedniego dla siebie. Wystarczy zanurzyć się w tym świecie i poznać rzeczywistość, jaką Carlotto snuje przed naszymi oczami.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Videograf II

4.5/6

środa, 23 maja 2012

"Przeznaczenie" Aleksandra Ból


Debiuty, debiuty – można wymienić ich kilka rodzaje. Są takie, po których autora zapamiętuje się na długo, ale też takie, po których autor trafia na czarną listę. Ale trafiają się również inne – ciekawe, fascynujące, inne. Mając przed sobą książkę Aleksandry Ból nie miałam pojęcia, do której z tych kategorii będą mogła ją podpiąć. Ale w końcu wyrobiłam sobie to zdanie.

Główną bohaterką książki jest Eve, którą babcia namawia do przejścia pewnego rytuału, mającego na celu obudzić w niej czarodziejskie moce. Dziewczyna sceptycznie podchodzi do tego pomysłu, ale w końcu podejmuje próbę. Dostaje jednak ostrzeżenie – musi nauczyć się panować nad swoją mocą, co okazuje się niesamowicie trudne. Eve jednak nie bierze ostrzeżenia na poważnie i dochodzi w niej do wybuchu furii, która mogła zabić trzech ludzi. Dziewczyna trafia do obozu resocjalizującego, gdzie ma nauczyć się panować nad swoją mocą.

Od tego momentu w jej życiu zaczynają się schody. Zostaje odseparowana od swojego przyjaciela Nate, ale za to poznaje tajemniczego i intrygującego Elijah’a, który nie jest tym, za kogo się podaje. Kto jest przyjacielem dziewczyny, a kto ją zdradzi? Czy uda jej się przetrwać?

Książka Aleksandry Ból jest pozycją dość ciekawą, niestety nie nowatorską. Przewijają się bowiem przez nią tematy oklepane i wałkowane tak często, że zaczynają razić w oczy. Choćby sam trójkąt miłosny między bohaterami, który od razu kojarzy nam się z kilkoma dość znanymi książkami. Ale można na to przymknąć oczy. Autorka skupiła się nie na magicznej stronie powieści – czego jednak trochę mi zabrakło – a na ukazaniu uczuć bohaterów.

Ich emocje i przeżycia stają się główną kanwą fabuły. Mamy więc Eve – biedną, prześladowaną dziewczynę, która musi nauczyć się siły i pewności siebie w świecie, w którym rządzą mocne reguły. Mamy Nate, jej przyjaciela, oddanego powiernika i kogoś oraz mamy przystojnego i intrygującego Elijaha, który stoi po stronie Eve. Na dobrą sprawę, czego chcieć więcej?

Plusem książki jest prostota. Autorka nie sili się na górnolotne myśli i dziwnie długie opisy. Wszystko wydaje się być wyważone i skonstruowane delikatną linią, byle tylko nie narazić czytelnika na zbytnie brnięcie w bezsensowne dywagacje. Dzięki temu książkę czyta się dość szybko.

„Przeznaczenie” to dość udany debiut. Nie jest przytłaczająca, nie jest też mega odkrywcza, ale nie musi być. Aleksandra Ból jest młoda i przed sobą ma jeszcze pewnie nie jedną książkę do napisania. Trzymam więc za nią kciuki i będę czekać na kolejną powieść.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res.

4/6

poniedziałek, 21 maja 2012

"Wieża sokoła" Katarzyna Rogińska


Ludzie bywają okrutni z różnych względów. Czasami spowodowane jest to środowiskiem, w którym się obracają, albo potrzebą zaistnienia. Często jednak zdarza się tak, że zwyczajnie lubują się w krzywdzeniu innych. Katarzyna Rogińska w swojej książce „Wieża sokoła” ukazuje nam ludzkie okrucieństwo w różnych wymiarach.

Dymitria to młoda Greczynka, wychowana przez rodziców, którzy na wiele jej pozwalali, twierdząc, że dzięki temu będzie zachowywała się jak Europejka, a jej życie z pewnością ułoży się po ich myśli. Gdy w przypływie zamiłowania polityką, Dymitria nie zdaje matury, rodzice wysyłają ją do pracy. Właśnie tam poznaje Polaka, Edwarda, turystę, który bardzo szybko zamąci w jej głowie. Oszołomiona jego niesamowitą prezencją oraz czarującym zachowaniem, zakochuje się w nim bez pamięci i gotowa jest zrobić wszystko, by mu się przypodobać. Edward postanawia zaprosić ją do Polski. Proponuje jej opiekę przy ciężko chorej żonie. Dymitria, całkowicie zaślepiona miłością, decyduje się na ten krok, i nikomu nie mówiąc, leci do Polski, z nadzieją na zjednoczenie się z ukochanym.

Edward na początku zachowuje się nienagannie. Zabiera dziewczynę na wycieczki, czaruje uśmiechem i czułymi słówkami, a Dymitria z dnia na dzień coraz bardziej ulega jego wpływom. Dziewczyna nie ma zielonego pojęcia, że z jego strony to gra, która bardzo szybko przemieni się w straszliwą rozgrywkę o życie. Pewnego dnia bowiem wszystko się zmienia, a Dymitria znajduje się w środku okrutnej gry, którą prowadzi Edward oraz jego podopieczny, Krzysztof. Co się stanie? Czy Dymitria wyjdzie z tego? Kim tak naprawdę jest Edward?

Katarzyna Rogińska przenosi nas w świat pełen brutalności. Bez zbędnego owijania w bawełnę ukazuje nam zepsuty świat, w którym rządzą pieniądze i seks, a biedna Dymitria znalazła się w jego samym środku. Autorka umiejętnie i wręcz z chirurgiczną precyzją opisuje nam niektóre z bestialskich postępków, czym wzmaga w czytelniku nie tylko obrzydzenie co do niektórych postaci, ale wielką falę współczucia oraz niedowierzania, że tacy ludzie mogą chodzić po ziemi.

Książka podzielona jest na trzy części. W pierwszej z nich poznajemy Dymitrię, jej życie w Grecji i wszystkie wybory, które doprowadziły ją do Polski. W drugiej ukazuje nam się potwór, Krzysztof, pełen perwersyjnych i brutalnych fantazji. Trzecia zaś napisana jest od strony Kociary – wybija się przed dwie poprzednie ze względu na dozę humoru, która troszkę popsuła całkowity efekt. Jednakże bardzo podobały mi się portrety psychologiczne postaci. Każda z nich była inna, zarysowana mocno, autorka tchnęła w nich życie.

„Wieża sokoła” to książka ciężka, niesamowicie przejmująca i brutalna, przepełniona cierpieniem i smutkiem, oraz galerią potworów w ludzkich skórach. Autorka nie bała się mówić wprost o rzeczach, które zwykle nie pojawiają się w normalnych rozmowach. Momentami książka jest odrażająca, innymi wzbudza w nas współczucie do ofiar, jeszcze w innych chcielibyśmy dorwać w swoje ręce oprawców i zrobić z nimi porządek. Niezaprzeczalnie, Katarzy Rogińska obudzi w czytelniku gamę różnych uczuć. A historia Dymitrii może być przestrogą, by nie wierzyć w czułe słowa i nie porzucać wszystkiego dla dopiero co poznanego mężczyzny. Ponieważ nie wiemy, kim jest tak naprawdę, a pod maską uroczego i przystojnego chirurga może kryć się bezwzględny oprawca, który nie zawaha się wykorzystać cię do swoich upiornych celów. „Wieża sokoła” – sam musisz zdecydować, czytelniku, czy jesteś gotowy by poznać mroczne wcielenia ludzi.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Oficynka.

5/6

"Jak z bankruta stać się milionerem" Wojciech Chmielewski


Wiele osób zadaje sobie to pytanie, ale nie wielu wie, jak tego dokonać. Jak z bankruta stać się milionerem. Marzenie, które może się ziścić? Niektórzy powiedzieli by, że tak. Ci mniej optymistycznie nastawieni do życia zanegowali by to bez wahania. Ale jak jest naprawdę? Czy faktycznie można przejść taką drogę?
Do nabycia

Wojciech Chmielewski autor poradnika „Jak z bankruta stać się milionerem” twierdzi, że można.  W dzisiejszych czasach trudno znaleźć kogoś, kto nie jest zadłużony. W pogoni za pieniędzmi i lepszym życiem ludzie są w stanie zrobić naprawdę wiele. Ale co w przypadku, gdy w pewnym momencie zatracili się w tym i stoją w miejscu, bez perspektyw na wyjście z dołka? Właśnie tutaj pojawia się książka, która może zmienić ich podejście.

Nie są to tylko suche opisy, wymyślone na poczekaniu, by wydać książkę. Autor przyznaje się do tego, że sam znalazł się w finansowym dołku, ale udało mu się z niego wyjść. Teraz daje ludziom narzędzie do tego, by zmienić spojrzenie i perspektywy, a co za tym idzie – sprawnie dojść do zamierzonego celu, pozbycia się długów. Opracował kilkanaście metod. Wiadomo, że nie jesteśmy tacy sami, dlatego też w książce znajdziecie dużo opcji, pozwalających na wyjście z dołka. Ich rozbieżność pozwala na wybranie tej, która odpowiada waszym potrzebom.

Autor ciekawie ilustruje i tłumaczy procesy finansowe, dzięki czemu książkę czyta się szybko, a informacje przyswajamy momentalnie, nie bojąc się specyficznego żargonu i słów, które mogą nas wybić z rytmu.

„Jak z bankruta stać się milionerem” nie jest jednak pozycją, która zagwarantuje ci sukces. Wiele zależy od samego człowieka, jego podejścia do sprawy. Książka ta może stać się dla was przewodnikiem, kursem, który może pomóc w osiągnięciu celu. Ale wszystko leży w waszych rękach. To wy musicie zdecydować, czy okaże się to dla was przydatne. Ja, jako osoba, która długów jeszcze nie ma, uważam, że to dobry poradnik dla każdego – też dla tych, którzy w długi jeszcze nie popadli. Pozwala bowiem spojrzeć na wiele sytuacji z innej perspektywy, a co za tym idzie próbować myśleć inaczej, zmieniać w sobie podejście. Bo przecież chodzi o to, by się nie załamać. Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Więc zastanówmy się nad tym, co można zmienić, a „Jak z bankruta zostać milionerem” to dobry początek.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Studia Astropsychologii

4.5/6

piątek, 18 maja 2012

"Mroczny kochanek" J.R Ward


O wampirach się pisało i pisać będzie. Wszystko sprowadza się do tego, na ile oryginalnie autor podejdzie do tematu i co tym razem zaserwuje czytelnikowi. Moja przygoda z sagą J.R Ward dopiero się zaczyna i mam nadzieję, że nie skończy się szybko.

Ghrom jest wampirem, ale nie byle jakim, jest ich przywódcą, królem, liderem. Przystojny i groźny, stroniący od towarzystwa, wydawałoby się, że trochę gburowaty, ale to właśnie do niego zwraca się z prośbą przyjaciel z bractwa. Ghrom nie chce się w nic angażować. Woli przebywać sam ze sobą. Nawet z żadną kobietą nigdy bliżej nie był. Ale wszystko się zmieni, gdy pozna Beth, młodą i piękną dziennikarkę, która jest w fazie przemiany. To właśnie o niej była prośba przyjaciela. Ghrom, jak na wampira przystało, obserwuje ją z daleka, nie mieszając się, jedynie analizując. Do czasu.

Beth nigdy nie znalazła mężczyzny, który rozpalił by w niej iskrę i wydawało jej się, że już nie znajdzie. Wolała więc stronić od ich towarzystwa i traktować tylko jak kolegów, nie obiekty seksualne. Pewnego razu gdy wracała do domu, została zaatakowana przez dwóch opryszków, którzy chcieli ją zgwałcić. Na szczęście udało jej się oswobodzić i uciec. Doniosła o całym zdarzeniu na policję i czekała na wyniki śledztwa. W tym momencie jej życia w drzwiach wejściowych stanął niesamowicie pociągający i niebezpieczny mężczyzna, który momentalnie rozpalił w Beth ową iskrę. Gdy przybysz oświadcza jej, że jest tutaj, by pomóc jej przejść przemianę, kobieta jedynie parska śmiechem. Nie jest w stanie uwierzyć w istnienie wampirów, a co dopiero w to, że stanie się jednym z nich. Ten śmiech bardzo szybko się ulatnia. Czy Beth i Ghrom będą razem? Czy Beth przeżyje przemianę? Jak to się wszystko skończy?

Pierwsza część sagi o Bractwie Czarnego Sztyletu to małe wprowadzenie w nowy, wampiryczny świat, w którym króluje przemoc, rozlew krwi i seks. Jest to książka zdecydowanie dla starszego czytelnika. Nie znajdziecie w niej subtelności, delikatnych opisów czy świecących się wampirów. Tutaj wszystko jest mocne, dosadne, prawdziwe, a wampir w końcu zatapia kły i gryzie. Nie ma tu potulnych baranków, tylko mocni mężczyźni, którzy wiedzą, czego chcą i jak to uzyskać.

J.R Ward daje czytelnikowi solidną dawkę akcji, która nie zwalnia ani na chwilę. Jesteśmy obserwatorami śledzącymi dokładnie poczynania bohaterów, ich rozterki, myśli, emocje. Wszystko. Co jest w tym najlepsze – nie spotykamy się jedynie z Ghromem i Beth. Autorka nakreśla nam inne postacie, które będą kluczowe w kolejnych tomach sagi. A same Bractwo Czarnego Sztyletu to majsterszyk sam w sobie. Banda niebezpiecznych, odzianych w skóry drapieżników, a każdy z nich ma jakiś sekret. Dziewczyny, możecie mi wierzyć, że to jest to, co tygryski lubią najbardziej!

„Mroczny kochanek” to książka ciekawa, fascynująca, wciągająca od pierwszej strony. Nie sposób się od niej oderwać. Sceny erotyczne dodają tylko pikanterii i wzmagają apetyt na dalsze czytanie. Bardzo szybko można przepaść w tej historii, chcąc poznać ciąg dalszy. Ja przepadłam, całkowicie i już nie mogę doczekać się następnego tomu. Polecam tym, którzy mają dość potulnych wampirów i przesłodzonej miłości.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Videograf II.

5/6

środa, 16 maja 2012

"Adam i Ewy" Monika Orłowska


Życie jest ciężkie z różnych względów. Czasami sami je sobie utrudniamy, innym razem los sprawia, że szczęście bardzo szybko umyka nam z dłoni. Ale życie powinno być przynajmniej w jakiejś części spełnieniem naszych marzeń. Bohaterka książki „Adam i Ewy” nie miała tak łatwo.

Ewę poznajemy w momencie, gdy zajmuje się sparaliżowaną teściową, która nie jest w stanie nawet się ruszyć. Do obowiązków kobiety należy pielęgnacja starszej pani oraz zajmowanie się córką Karoliną oraz pasierbicą, również Ewą. Mąż, Adam, jest geologiem i częściej go w domu nie ma, niż jest.

Ewa nie jest pierwszą żoną Adama. Wcześniej mieszkali za granicą, gdzie Adam spełniał się zawodowo, a i Ewa odnajdywała radości w życiu poza krajem. Sytuacja zmieniła się, gdy teściowa została sparaliżowana i ktoś musiał się nią zająć. Podjęto decyzję o powrocie do kraju. Ewa stała się osobistą pielęgniarką starszej pani, a Adam pracował na całą rodzinę. Teściowa nie jest jedynym zmartwieniem kobiety, ma ona również trudne relację z córką Adama z pierwszego małżeństwa. Nastolatka sprawia wrażenie jakby nie akceptowała kobiety, na każdym kroku podważając jej słowa. Kocha jednak swoją młodszą siostrę i pomaga jej na każdym kroku. Oprócz tego Ewa zaczyna podejrzewać, że Adam ją okłamuje. Co z tego wyniknie? Czy Ewa dojdzie do prawdy?

„Adam i Ewy” to opowieść bardzo realna, prawdziwa i smutna. Kobieta poświęcająca się całkowicie rodzinie i domowemu życiu przestaje spełniać się zawodowo, ponieważ potrzebna jest gdzie indziej. W pewnym momencie zatraca się w tej egzystencji, nie widząc nic poza nią. Trudy codzienności odbijają się nie tylko na jej fizyczności, ale i psychice.

Ewa jednak jest osobą silną i pełną energii. Podnosi się po każdej małej porażce i próbuje znaleźć wyjścia z sytuacji, które nie jednego przy przerosły. Właśnie ta siła pozwala jej walczyć z trudnościami i nie poddawać się, nawet wtedy, kiedy wszystko wydaje się stracone. Przykładna matka, niesamowita opiekunka, która poświęciła się zawodowo i życiowo, by zając się teściową – to postawa godna szacunku. Pasierbica Ewa w moich oczach z początku wiele straciła, ale później zyskała. Okazała się osobą nad wyraz dorosłą i mądrą.

Książka „Adam i Ewy” to opowieść o stabilizacji, którą chciałoby się zyskać. Ewa myślała, że małżeństwo z Adamem jej to zapewni. Rzeczywistość jednak okazała się brutalniejsza. To również opowieść o nadziei na lepsze jutro, na coś, co czeka nas za rogiem. To historia pełna autentycznego smutku i życiowej codzienności, do bólu przepojona prawdziwymi uczuciami i emocjami, które targają bohaterami.

Myślę, że to dobra powieść. Może nie jest zachwycająca, ale nie o to w niej chodzi. Ona ma być taka jak życie – gorzka, cierpka, smutna i radosna, kiedy przychodzi na to pora.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Replika.

5/6

wtorek, 15 maja 2012

"Nieśmiertelność duszy" Lisa Williams


Zastanawialiście się kiedyś czy dusza rodzi się i umiera razem z naszą śmiercią? Czy może jest zupełnie inaczej? Od dawna słyszy się o reinkarnacjach, uczuciach de javu oraz innym nie wytłumaczalnym zjawiskom, które mają jasno dać do zrozumienia, że dusza przebyła już jakąś drogę na świecie. Ciekawi was to? Mnie ciekawiło od zawsze, dlatego uwielbiam pochłaniać książki na ten temat.
Do nabycia

Zrozum, że my, przewodnicy, możemy jedynie wskazać Ci drogę – nie możemy Cię zmusić, abyś nią podążał. Do Ciebie należy decyzja, jak chcesz przeżyć swoje życie. Pomagamy Ci zagoić blizny i rany z poprzednich wcieleń, abyś osiągnął wysoki poziom ewolucji, ale te doświadczenia są Twoimi lekcjami. Możemy ułatwić Ci ewolucję ale nie możemy dokonywać za Ciebie wyboru. Zatem gdy ludzie popełniają straszne, złe czyny, jest to ich wybór – przejaw wolności ich duszy – aby obrać daną drogę. My możemy jedynie prowadzić ich dalej. Str 155

Lisa Williams w „Nieśmiertelność duszy” porusza ten temat. Wprowadza nas w swój świat. Od zawsze czuła się inna. Była w stanie od najmłodszych lat kontaktować się z drugą stroną. Tą, o której myślimy, że może istnieć, ale nigdy nie mieliśmy z nią styczności. I dziwimy się, jak ktoś mówi nam, że jest w stanie porozmawiać z kimś, kto od jakiegoś czasu nie żyje. Pierwsze skojarzenie – dziwak, zmyśla, niemożliwe. Ale co, jeśli to jest prawda?

Autorka książki ma zdolności parapsychologiczne i jest znanym medium, staje się więc swego rodzaju autorytetem dla laików. Komu innemu bowiem możemy uwierzyć w istnienie innego świata? Lisa Williams dzięki swojemu darowi potrafi rozszyfrować sens życia i właśnie to sprawia, że może przekazać nam pewne prawdy i pomóc w naszej osobistej ścieżce egzystencji. Wystarczy, że ją wysłuchamy.

A więc czy istnieje świat duchów? Według książki tak. Nasze dusze wędrują, udoskonalają się, a każda podróż sprawia, że stają się silniejsze i więcej rozumieją, a co najważniejsze – uczą się z góry ustalonych rzeczy. Musimy wędrować, by w pełni poznać nie tylko siebie, ale wszystko to, co nas otacza. Lisa Williams podaje nam jak na tacy odpowiedzi na niektóre z pytań, które od zawsze się w nas pojawiają. Wystarczy wyciągnąć rękę.

„Nieśmiertelność duszy” to niesamowicie ciekawa i fascynująca książka, która pozwala nam na podróż w głąb siebie i sprawdzenie na ile tak naprawdę jesteśmy w stanie uwierzyć nie tylko sobie, ale i komuś, kto ma zdecydowanie większe doświadczenie w parapsychologicznych sytuacjach.  Dzięki tej pozycji znajdziecie odpowiedzi na wiele nurtujących pytań – co nas czeka dalej, czy dusza i jej nauki determinują nasze dalsze życie, czy wszystko jest z góry ustalone. To tylko niektóre z nich, ale jestem pewna, że każdy z nas chciałby uzyskać na nie odpowiedzi. Polecam więc lekturę „Nieśmiertelności duszy”.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmość StudiaAstropsychologii.  

5/6

czwartek, 10 maja 2012

"Potomstwo" Jack Ketchum



Z prozą Ketchuma miałam już styczność, ale nawet owa styczność nie jest w stanie przygotować czytelnika na wybujałą fantazję autora. Bo w „Potomstwie” makabryczność i brutalizm nabiera całkowicie nowego znaczenia.

Senne miasteczko Dead River. Tutaj jedenaście lat temu mieszkańcy musieli stawić czoło przerażającym wydarzeniom, które swoje piętno zostawiły na każdym z ocalałych. Policjant Peters jako jedyny pamięta o rodzinie kanibali, siejącej zamęt i przerażenie. Na szczęście udało się ją odnaleźć i wyplenić, a w Dead River nastał chwilowy spokój.

Oto bowiem rodzina powstała na nowo, by ponownie zagrozić mieszkańcom. Zaczyna się od porwania kilkumiesięcznej dziewczynki i okrutnym zamordowaniu jej matki i opiekunki. Do sprawy włączono Petersa, który szybko zorientował się, z czym mają do czynienia. Policjanci zaczęli przeszukiwać jaskinie i lasy, w których rodzina ukrywała się ostatnim razem, ale nic nie znaleźli. Kanibale nie mają zamiaru odpuścić i już wybrali sobie kolejny cel.

Małżeństwo Amy i Davida jest niewiarygodnie zgodne, a ich miłość została scementowana pojawieniem się  na świecie Melissy, kilkumiesięcznej córeczki, którą obydwoje kochali ponad  życie.  Osiedlili się w Dead River w poszukiwaniu ciszy i spokoju potrzebnej do ich pracy. Owego feralnego dnia odwiedza ich przyjaciółka Claire wraz z ośmioletnim synem. Kobieta jest rozwódką, a jej socjopatyczny mąż właśnie powiadomił ich, że przyjeżdża, mimo zakazu sądu. Żadne z nich nie podejrzewa, że już niedługo głównymi drzwiami wejdzie grupka ludzi, którzy zgotują im piekło na ziemi. Co się wydarzy? Czy ktokolwiek z nich przeżyje makabrę? Czy uda się pokonać kanibali?

Książka ta jest okrutna i brutalna. Autor pokazuje nam zwyrodnienia ludzi, których chyba już ludźmi nazwać  nie można. Obrazy pożywiania się krwią oraz kawałkami mięsa sprawiają, że czytelnikowi wszystko się w żołądku przewraca. Kiedyś uważałam, że to Masterton jest dla mnie mistrzem horroru, ale powoli skłaniam się do zmiany decyzji. Ketchum sprawia, że wszelkie koszmary urzeczywistniają się na stronach książki, a jego wyobraźnia nie ma końca.

Sugestywne opisy, makabryczne sytuacje, potwory w ludzkich powłokach i silna wola przezycia. Znajdziecie w tej książce wszystko, o czym myślicie wymawiając słowo horror. Co jest w tym najciekawsze, Ketchum nie posługuje się monstrami i zjawiskami nadprzyrodzonymi. Ukazuje zło, które może czaić się w każdym człowieku.

Zadziwiająca, trzymająca w napięciu, brutalna w swoim przekazie – dla tych, o mocnych nerwach, bo żołądek potrafi się mocno zacisnąć. Mimo wszystko – polecam!

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.

5/6

poniedziałek, 7 maja 2012

"Umysł ponad materią" Dieter Broers


„Myślenie nie jest tylko twórcze na płaszczyźnie, która jest mu przypisana. Może oddziaływać ono także na świat materialny. Dzięki poznaniu, że materia i dusza zasadniczo nie są do rozróżnienia, granice między nimi stają się bardzo płynne. Także i w sile naszych myśli znajduje się nadająca kształt energia. Jeśli uwzględni się powiązania pomiędzy duszą a hiperprzestrzenną, pozwoli to na sformułowanie jeszcze innego stwierdzenia: postrzeganie tego, co określamy naszą rzeczywistością, to suma wszystkich dotychczasowych procesów myślenia – naszych własnych oraz wszystkich innych.” Str. 33
Do nabycia.

„Umysł ponad materią. Wiara przenosi góry” to analiza dokonań naukowych. Dieter Broers w swojej książce przekonuje nas do tego, że mózg nie tylko myśli. Na podstawie badań z fizyki kwantowej i nie tylko, autor przekazuje nam wiedzę, która może zmienić percepcję.

 Od zawsze wiemy, że człowiek nie wykorzystuje swojego mózgu w 100 procentach. A co jeśli by tak było? Broers przedstawia nam nie tylko dokonania, które potwierdzają jego tezy – mózg jest nieograniczony, to my narzucamy sobie limity, przez ograniczamy swoje możliwości.

W książce jednak możemy spotkać się nie tylko z kreowaniem myśli, ale również i świata. Autor często wspomina o duchowym aspekcie życia człowieka, przywołując medytację jako dobry odnośnik do szczęśliwego i harmonicznego egzystowania.  Autor przytacza wiele eksperymentów, z czego nie sposób wszystkie wymienić. Warto wspomnieć jednak o eksperymencie Einsteina lub też o sile myśli.

Samoświadomość pozwoli ci na kreowanie własnej rzeczywistości. Wystarczy ci silna wola i zapał do nauki, a im człowiek starszy, tym bardziej te możliwość docenia.

Nie dostajemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Autor swoją wiedzą staje się dla nas jedynie drogowskazem, który pokazuje nam możliwości, a to od nas zależy co z tą wiedzą zrobimy. Książka z pewnością nie należy do najłatwiejszych. Broers wykorzystuje w niej dokonania z różnych dziedzin nauki począwszy od psychologii, na fizyce kwantowej kończywszy. Czasami może być trudno połapać się w tym, co autor miał na myśli.

Sądzę jednak, że to lektura ciekawa i warta przeczytania. Oczywiście, nie dowiesz się jak przenosić góry, czytelniku, bo to byłoby za proste, ale z pewnością poznasz wiele ciekawych tez i odkryć, które mogą sprawić, że zaczniesz zastanawiać się nad własnym umysłem. A świat trzeba zacząć zmieniać od siebie.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości StudiaAstropsychologii.

4/6

sobota, 5 maja 2012

"Ocaleni przez anioły" Dr Doreen Virtue


Ukazała mi się tylko ten jeden raz. Jestem jednak świadoma jej obecności, słyszę ją w głowie i – co najważniejsze – słucham jej. Zachęcam cię, byś także wsłuchał się w ten głos. Anioły czekają na twoje zaproszenie. Kochają cię. Namawiam cię, byś zaufał i otworzył swoje serce, a otrzymasz ich miłość i opiekę.”
Do nabycia

Każdy z nas wie co nieco o aniołach. Od małego uczymy się, że to skrzydlate stworzenia, których celem jest zapewnienie nam bezpieczeństwa. Obserwują nas. Wiemy o tym z kościoła, z Biblii, z opowieści. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad tym tak naprawdę? Czy wierzymy w to, że faktycznie istnieją?

W dobie technologii, gdzie wszystko musi zostać sprawdzone na gruncie naukowym, paranormalne zdarzenia nie są brane na serio. Raczej traktuje się je z przymrużeniem oka, nie wierząc, że mogą obok nas pojawiać się duchy, a co dopiero anioły. Doreen Virtue próbuje nam pokazać, że takie myślenie jest całkowicie mylne, a aniołowie od zawsze pomagają nam w życiu.

Książka „Ocaleni przez anioły. Jak otrzymać anielskie wsparcie” to opowieści zwykłych ludzi, którzy pogubili się gdzieś w swoim życiu i potrzebowali nie tylko wsparcia, ale też pokazania nowej drogi, nowego celu. Historie te są pełne autentyczności i smutku, ale na końcu każdej z nich znajdziemy nadzieję. Owi ludzie stanęli na zakręcie, ale znalazł się ktoś, kto pomógł im ten zakręt ominąć. Anioły stały się dla nich drogowskazami.

Doktor Doreen Virtue, psycholog, przekazuje nam pewne prawdy, w które niesamowicie trudno jest uwierzyć. Anioły niosące pomoc? Czasami trudno jest nam uwierzyć w rzeczy bardziej przyziemne. Ale z drugiej strony, dlaczego nie? Przecież na ziemi dzieje się o wiele więcej bardziej niewiarygodnych sytuacji.

Wyciągnięcie ręki po tę książkę będzie dobrym pomysłem. Nie musicie wierzyć. Opowieści tych ludzi i tak mocno wryją wam się w pamięć i sprawią, że zaczniecie się zastanawiać, rozmyślać, poszukiwać. A poszukiwania w tym wszystkim są sprawą najważniejszą. Może na końcu tej drogi czeka na was ktoś? Może...

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Studia Astropsychologii.

4/6

wtorek, 1 maja 2012

"Kwiaciarka" Ksawery De Montepin


Hrabina De Lagarde jest chodzącą pięknością, nieskalaną żadnym skandalem. Wyszła za mąż za mężczyznę, którego nie kochała. W tym związku liczyły się dla niej tylko pieniądze. Gdy otrzymuje list od hrabiego, w którym wyznaje jej, że dowiedział się o błędach młodości i dokładnie wie, co uczyniła kilkanaście lat temu, przerażona hrabina zaczyna knuć w głowie plan mający na celu zlikwidowanie problemu – w tym wypadku owym problemem jest mąż.

Marcela nie chcąc tracić pozycji oraz pieniędzy, zwraca się do swojego kochanka z prośbą o pomoc w zbrodni. Obydwoje mają wiele do stracenia, toteż szybko dochodzą do wniosku, że jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji jest pozbycie się męża. Knują więc intrygę i z zimną krwią wprowadzają ją w życie. Marcela potrafi walczyć o swoje i nie pozwoli, by cokolwiek stanęło jej na drodze. Oprócz urody i sprytu posiada również niesamowity dar aktorski. Wykorzystuje go do własnych celów, a każdy jej ruch jest obmyślony. Splot wydarzeń sprawia, że doskonale zaplanowana zbrodnia ma się udać. Czy na pewno?

„Smutne opowiadanie wywarło na obu kobietach straszne wrażenie, nic więc dziwnego, że Helena zapłakana padła w objęcia matki, która ze swej strony także przed córką odegrała komedię rozpaczy.” Str. 130

Książka Ksawerego De Montepin ukazuje mechanizmy rządzące zbrodnią. Od początku czytelnik nie pała zbytnią sympatią do Marceli oraz jej kochanka. Pierwsza okazuje się zimna i wyrachowana, bez wyrzutów sumienia oraz jakichkolwiek uczuć świadczących o stracie męża. Kochanek zaś z początku trzęsący się nad planowaną zbrodnią, później stwierdza, że nie może się już wycofać. Obydwoje brną więc w coraz większe „bagno”, by uchronić się przed stratą społecznej pozycji.

„Kwiaciarka” jest również obrazem przedstawiającym różne warstwy społecznej XIX-wiecznego Paryża. Od bogatych i usytuowanych, po najbiedniejszych. Dzięki temu powieść nabiera większej ilości barw i nie skupia się jedynie na samej zbrodni oraz jej konsekwencjach.

Co do postaci – główni bohaterowie intrygi zarysowani zostali z dość chirurgiczną precyzją, a ich psychologiczne portrety dodają pikanterii powieści. Marcela jako oschła i niesamowicie dobra aktorka wzbudza w czytelniku antypatię. Dzięki temu książka staje się prawdziwsza i barwniejsza, ponieważ od początku wywołuje w nas dość silne uczucia.

Czy istnieje zbrodnia doskonała? Czy możemy powiedzieć, że taka została popełniona tutaj? Cóż, wiele wskazuje na to, że tak, choć zakończenie książki jest otwarte. Dlatego właśnie sami musimy sobie odpowiedzieć na te pytania. Co mogę powiedzieć – De Montepin kunsztownie przedstawił nam nie tylko realia życia różnych klas społecznych, ale ukazał również zbrodnie, która wpłynęła na życia wielu osób. Czy Marcela i jej kochanek powinni ponieść karę? Co wydarzyło się kilkanaście lat temu, a co Marcela tak bardzo chciała ukryć? Chcesz się dowiedzieć?

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Damidos.

4/6


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...