sobota, 28 grudnia 2013

"Przywróceni" Jason Mott


Do książki „Przywróceni” podchodziłam z ogromnym zaciekawieniem, ale i dozą niepewności. Nie wiedziałam bowiem, czy moje zaciekawienie zostanie nagrodzone dobrą, wciągającą powieścią czy też się zawiodę. Tematyka – nie jest sztampowa, wręcz przeciwnie. W życiu mamy dwie pewne i stałe – śmierć i podatki. Dodajmy do tego narodziny i mamy trio. Co jednak może się stać z ludźmi kiedy wszystko, w co dotąd wierzyli, zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni? Co jeśli porządek świata, który każdy z nas zna od dzieciństwa, zostaje zburzony? Cóż, trudno przewidzieć zachowania ludzi. Co bowiem można zrobić, gdy w progu domu staje ojciec, który zginął piętnaście lat temu? Albo ukochana, która odeszła niedawno? 

Z takim samym dylematem boryka się Lucille i Harold. Szesnaście lat temu przeżyli tragedie, która wstrząsnęła ich światem, bowiem ukochany i jedyny syn utopił się i pozostawił rodziców w żałobie. I teraz, kiedy zdążyli się z tym pogodzić, pojawia się niespodziewanie, nietknięty czasem, uśmiechnięty i szczęśliwy, że znowu trafi w ramiona rodziców. Owe dziwne wydarzenie nie jest jedyne. Na całym świecie zmarli wracają do świata żywych. Nazwano ich Przywróconymi, a ci, którzy żyją ochrzcili się jako Prawdziwie Żyjący.

Społeczeństwo jest nastawione w całkowicie różne sposoby. Jedni cieszą się z obrotu sprawy, ponieważ mogą spotkać się z tymi, którzy już dawno odeszli. Inni zaś cierpią przez to, co zrobili tym, którzy powrócili. Inni jeszcze twierdzą, że to test, próba ludzkości. Są też tacy, którzy uważają ich za zło wcielone, które należałoby wytępić. Ile ludzi, tyle spojrzeń. Jedno jest pewne – coś się dzieje. Jak to możliwe, że zmarli powracają do świata? Czy to początek końca? 

Jason Mott stworzył dość nietuzinkową i ciekawą książkę, która wywołuje w czytelniku nie tylko gęsią skórkę na rękach. Autor przedstawia nam bowiem stadium ludzkiej psychiki, która zostaje poddana próbie. Musimy sobie odpowiedzieć na wiele pytań natury moralnej. Ale również stwierdzić ile jesteśmy w stanie znieść. Przywróceni to nie zombie, to ludzie. Z wspomnieniami życia. Pytanie jednak, jak bardzo ludzcy są. Czy mogą być ludźmi po tym, jak zmarli. Czy wracając do świata nadal mogą używać praw danych ludziom?

Autor chwieje naszym światopoglądem, nie dając odpowiedzi, ale zadając kolejne pytania. Nie dowiemy się, skąd wzięli się Przywróceni. Nie dowiemy się, jaki był cel ich pojawienia. Dowiemy się jednak jak działają nasze mechanizmy obronne, jak łatwo potrafimy dać się zmanipulować temu, co widzimy. I jak łatwo znaleźć człowieka w człowieku.
Polecam powieść z czystym sercem. Początek apokalipsy a może nowego raju? Cóż, trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Warto jednak poznać tę stronę i dać autorowi szansę. Nie zawiedziecie się.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.

5/6

wtorek, 17 grudnia 2013

Ogólnopolska Zbiórka Darów Kulturalnych

W tym świątecznym czasie możemy zrobić coś dobrego. Nie kosztuje to wiele - zapakowanie i wysłanie paczki. Zebranie rzeczy, które nie są nam potrzebne. A możemy sprawić ogromną radość komuś, kto tego potrzebuje. A więc - kilka ważnych informacji, które musicie wiedzieć.

Co zbieramy?
*Książki ( wszelkiego typu, każdej ilości i tematyki… nie muszą być nowe!)
*Pieniądze (Dzięki dobrowolnym wpłatom ufundujemy wyposażenie wnętrza, w którym będzie znajdywał się księgozbiór, każda kwota się liczy!)
*wszelkiego typu artykuły biurowe (kredki, mazaki i co wam tylko przyjdzie do głowy!)
*oraz wszelkiego typu produkty (materiały), które wspomogą przeprowadzenie akcji

Ważne terminy:
Zbiórka darów trwa do 01 grudnia 2014!
Rozdysponowanie darów co kwartał!
Oficjalne rozliczenie zbiórki 10 grudnia 2014!

Jak przekazać dary?
Wystarczy nadać paczkę z zawartością w środku na adres korespondencyjny poniżej.
Na stronie http://sztukater.pl/stwowarzyszenie.html na bieżąco będziemy informować o darach oraz ich ofiarodawcach!
Adres Korespondencyjny:
Stowarzyszenie Sztukater
Z dopiskiem: „Święta z Książką”
skr. pocz. Nr 6
50-950 Wrocław 68

Jak przekazać wpłaty pieniężne?
Wystarczy przelew, każda kwota się liczy…
Akcja: „Święta z Książką”
konto bankowe: Bank Millennium SA
03 1160 2202 0000 0002 2944 5132
tytułem: „Święta z Książką”

Adres korespondencyjny: 
Stowarzyszenie Sztukater
skr. pocz. Nr 6
50-950 Wrocław 68
tel. 791566675
email: info@sztukater.pl
www.sztukater.pl


Możemy zrobić coś dobrego. Możemy sprawić, że czyjeś święta będą milsze. Pomóżmy, wesprzyjmy akcję. Dajmy coś od siebie :)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

"Cena marzeń" Sherryl Woods


Z prozą Sheryl Woods spotkałam się nie po raz pierwszy, i tym razem autorka mnie zauroczyła i porwała. W „Cenie marzeń” poznajemy losy ostatniej z przyjaciółek, Słodkich Magnolii, Helen, prawniczki, która osiągnęła w życiu wszystko, o czym marzyła. Poza jednym.

Helen to stanowcza, twarda kobieta, która mocno stąpa po ziemi. Wraz z Daną Sue i Maddie tworzą dobrze zgrane trio, które pomaga sobie w każdej sytuacji. Ale nawet przyjaciółki do pewnego momentu nie wiedzą, co gryzie Helen. Jako prawniczka i specjalistka od spraw rozwodowych naoglądała się w swoim życiu rodzinnych dramatów, nie przeszkadza jej to jednak w marzeniach o dziecku. Owo marzenie o macierzyństwie dręczy ją codziennie, aż pewnego dnia postanawia ustalić sobie plan, który pozwoli jej w końcu stać się matką.

Na jej drodze staje jednak Eric, mężczyzna po przejściach, z dużym bagażem doświadczeń, który zdaje się jedynym, który jest w stanie przejrzeć Helen na wylot. Między dwojgiem ludzi wybucha uczucie. Co im z tego przyjdzie? Los pokaże. Wypadki sprawiają, że Helen musi tymczasowo zająć się dwójką małych dzieci, których matka przechodzi załamanie nerwowe. W ten sposób poznaje po troszkę chleb macierzyństwa. Nie jest jednak sama. Przy jej boku staje Eric, służąc pomocą. Czy tych dwoje odnajdzie do siebie drogę? Czy Helen zostanie matką?

Sheryl Woods po raz kolejny przedstawia nam ciepłą, miejscami zabawną, ale na wskroś życiową książkę, która trafi chyba do każdej kobiety. Opowieść o stanowczej prawniczce i równie upartym kucharzu toczy się wokół czytelnika, subtelnie zapraszając do wkroczenia do tego pokręconego świata.

Helen to osoba niesamowicie uczuciowa, choć próbuje chować to pod warstwą chłodnego dystansu. Przyjaciółki ją znają i to doskonale, ale Eric musiał się o tym przekonać sam. Pod tą zimną powłoką bije gorące serce, spragnione, by spełniło się jedno, najważniejsze marzenie. Eric zaś to mężczyzna, który w życiu przeżył ogromną, osobistą tragedię, która na długo wypaliła w nim wszelkie emocje i sprawiła, że nie potrafił otworzyć się na drugiego człowieka. Obydwoje jednak dostali swoją szansę.

„Cena marzeń” to urocza opowieść o szukaniu nadziei, która przecież nigdy nie ginie i zawsze znajdzie drogę. To również historia o miłości, rodzącej się między dojrzałymi ludźmi, spragnionymi ciepła i bliskości. To opowieść o przyjaźni, która pokonuje wszelkie bariery i wierze, że wszystko jest w życiu możliwe. Ale przede wszystkim to piękna i uniwersalna historia o dążeniu do celu, spełnianiu marzeń i nie poddawaniu się.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.

5/6

niedziela, 3 listopada 2013

"Przekleństwo biblijnej przepowiedni" Francesc Miralles


Z twórczością Francesa Mirallesa nie miałam jeszcze okazji się zetknąć, ale ze względu na moje ulubowanie do zagadek i historii stwierdziłam, że jego książka może być ciekawą odskocznią. Zabrałam się więc za czytanie. Czy autorowi udało się mnie kupić?

Leo Vidal to z zawodu dziennikarz. Gdy otrzymuje list od antykwariusza, w którym znajdują się pieniądze na pokrycie dojazdu, zaczyna widzieć w tym jakąś interesującą historię. Jego zmysł dziennikarski podpowiada mu, że powinien udać się w podróż i tak robi, nie przeczuwając tego, co zastanie na miejscu. Antykwariusz zabiera Leo na wyprawę do katedry, w której opowiada mu o symbolach ezoterycznych, kabale i alchemii oraz o tym, jak to wszystko jest razem połączone, po czym oświadcza, że skradziono mu komodę, w której znajdowały się ważne listy.

Antykwariusz wyjaśnia mu, że kabaliści zajmowali się numerologią, by znajdować klucze, a listy które skradziono najprawdopodobniej są korespondencją Carla Junga, który jak wiemy był uczniem Freuda oraz Caravidy. Antykwariusz chciałby, aby Leo odkupił owe listy. Czy powinien się na to zgodzić? Główny bohater sam nie wie, co powinien zrobić. Opowiedziana przez antykwariusza historia jest ciekawa i warta zbadania, Leo jednak boi się podjąć ryzyka, którego nawet nie zna. Co w nim wygra – rozsądek czy pogoń za sensacją? Kim jest Elsa? Kto chce uśmiercić Lea? Jak ważne są owe listy i czy bohaterowi uda się dociec prawdy? Nie będę zdradzać.

Miralles wprowadza nas w dość specyficznych, ale niezmiernie ciekawy świat. Przygoda miesza się tu z niebezpieczeństwem, delikatny nastrój niepokoju udziela się czytelnikowi, a pochłonięte strony coraz szybciej się powiększają. Autor bowiem dobrze prowadzi akcje, ma interesujące opisy, a bohaterowie są na tyle ludzcy, na ile pozwala na to fabuła. 

Nasz bohater trafia na przeróżne tropy – począwszy od starożytnych ruin na odnalezieniu ruchu, który przygotowuje ludzi na Apokalipsę. Przed Vidalem stoi nie lada wyzwanie – uratować świat. Ma jednak pomocników i każdy z nich na swój sposób wprowadza do książki życie, każdy z nich ma zarysowane mocno cechy, które wyróżniają go spośród tłumu. 

Główny bohater opowiada nam całą historię ze swojego punktu widzenia, wspominając swoje przygody, przez co dość często zdarza mu się powiedzieć o czymś, co dopiero się wydarzy. Nie przeszkadza to jednak w czytaniu. Myślę, że Miralles stworzył ciekawą książkę przygodowo-sensacyjną, w której można znaleźć coś dla siebie. Dawkowane napięcie, niebezpieczeństwo, interesująca zagadka w tle – wszystko, co można chcieć. Dobra, ale nie znakomita, mimo wszystko trzymała poziom i dlatego twierdzę, że warto po nią sięgnąć.

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Bellona.

4/6

poniedziałek, 21 października 2013

"Ostatni samuraj. Rozmowy i generale Petelickim" Anita Czupryn, Dorota Kowalska

Generała Petelickiego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Jeden z wybitniejszych Polaków współczesności, założyciel GROM-u, żołnierz, wywiadowca,  patriota, człowiek, który wypełniał swoją misję. Po przejściu na emeryturę działał doradczo. Chciał lepszej Polski, dlatego też wypowiadał swoje zdanie, często krytyczne wobec władzy, otwarcie, publicznie, nie kryjąc się z tym. Odszedł rok temu. Wokół jego osoby krążą legendy – nie do końca bowiem jesteśmy pewni, że popełnił samobójstwo. Co o tym człowieku mają do powiedzenia ludzie, którzy obracali się w jego kręgach?

„Rozmowy o generale Petelickim” to niesamowita historia widziana oczami rodziny, znajomych, przyjaciół. Anita Czupryn i Dorota Kowalska przedstawiają nam obraz ojca, męża, przyjaciela, człowieka, który chciał zmieniać świat.  W rozmowach tych Petelicki staje się człowiekiem, nie patrzymy na niego jak na bohatera, jak na kogoś niezwyciężonego, wręcz przeciwnie – widzimy w nim wady, małe ludzkie słabości, ale to tylko sprawia, że jest bliżej nas niż kiedykolwiek.

Autorki rozpoczęły książkę rozmową z bratem generała. Później córką. Obydwa wywiady przeplatane były anegdotami, opowieściami z lat dzieciństwa, historyjkami szkolnymi, pełne ciepła i wzruszenia. Zupełnie jakby chciały czytelnika wprowadzić w spokojny, delikatny nastrój, by później dopiero puścić bombę. Po rodzinie przyszedł czas na kolegów, przyjaciół z którymi generał współpracował. Tutaj też przedstawiany jest jako niesamowity człowiek. Dopiero później, gdy rozmawiają politycy zaczynają się schody. Miało się wrażenie jak gdyby nie chcieli wcale mówić o Petelickim, a z jak najlepszej strony ukazać siebie.  Zabrakło mi zaś rozmowy z pierwszą żoną. Szkoda.

Książka ta jest niesamowicie ciekawa. Szczególnie pod względem psychologicznym. Rozmówcy bowiem, tak samo jak same autorki, próbują w pewnym momencie odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego. Dlaczego to zrobił. Czy miał jakieś powody. Wielu z nich unika odpowiedzi, woli swoje myśli zatrzymać dla siebie. Inni zaś tak koloryzują, że aż włos się na głowie jeży.


Reasumując obraz generała Petelickiego wyłaniający się z owych rozmów jest różnoraki. Jedno jest jednak pewne – był to wielki człowiek, który chciał działać, a w pewnym momencie został odstawiony na bok, pozbawiony możliwości. Najbardziej przykre w tym wszystkim jest to, że zrobili to jego rodacy, ludzie, którzy powinni się cieszyć, że taka osoba, jak generał, istnieje i chce jej się walczyć o dobro kraju. Po lekturze człowiek zaczyna się zastanawiać nad tym, co się dzieje wokół. I dochodzi do różnych wniosków. Nie zapomnijmy jednak tego człowieka. Niech przetrwa w naszych sercach, bowiem należy mu się to.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater.

5/6

niedziela, 6 października 2013

"Alicja w Krainie Zombie" Gena Showalter

Ile już było paranormalnych romansów? Ile dziwnych stworzeń walczących ze złem? Ile magii i czarów w książkach dla młodzieży? Niezliczone ilości, które cały czas rosną i rosną. Tym razem w moje ręce wpadła swobodna interpretacja znanej wszystkim „Alicji w Krainie Czarów”.  Ale Alicja teraz znalazła się w krainie zombie. Jak sobie tam poradzi?

Tytułową Alicję poznajemy w dość normalnych okolicznościach – na zabawie z siostrą na podwórzu obok domu. Wydaje się, że wszystko jest normalne, ale szybko przekonujemy się, że wcale nie. Alicja i jej młodsza siostra nie mogą po zmroku wychodzić z domu. Ich ojciec bowiem ma pewną obsesję na punkcie istot czających się w mroku. Tylko on je widzi. Tylko on się ich boi. Alicja nie wierzy w bajki ojca, ale nie jest też w stanie przeciwstawić się mu. Pewnego jednak dnia, gdy zbliżają się urodziny Alicji, młodsza siostra błaga ją, by poprosiła ojca o pewną przysługę. W szkole będzie recital, w którym Emma chciałaby wziąć udział, problemem jest to, że skończy się on już po zmroku.

Alicja kocha swoją siostrę całym sercem, dlatego też postanawia wyprosić u matki pozwolenie. I choć idzie to opornie, w końcu udaje się namówić ojca i całą czwórką jadą na przedstawienie. Emma wypadła świetnie, wszyscy dobrze się bawili, oklaskiwali grających, a ojciec dziewczyn zaczął się robić coraz bardziej niespokojny. W pewnym momencie na siłę zaczął ciągnąć całą rodzinę do samochodu. Rozglądał się wokół, poprosił żonę, żeby to ona prowadziła i wybrała jak najszybszą drogę do domu. Ta jednak prowadziła tuż obok cmentarza. Dziesięć minut przed domem, tuż za cmentarzem, rozbili się, samochód dachował. Alicja obudziła się w momencie, gdy „istoty” pożywiały się jej ojcem. Jak to się skończy? Czy Alicja w końcu uwierzy w zło, o którym tak długo opowiadał jej ojciec?

Gena Showalter dość ciekawie potraktowała znaną wszystkim, kultową więc powieść. Mimo że jest to romans paranormalny, w którym mamy dziewczynę o pewnych mocach, mamy chłopaka tajemniczego, pewnego siebie i mamy między nimi chemię, która ciągnie ich ku sobie, to wbrew pozorom nie jest to odpychające. Właściwie to tuż po zakończeniu książki zaczęłam się zastanawiać kiedy będzie następna część. Wciągnęłam się. Historia toczyła się wolna, dając czytelnikowi czas na rozmyślanie, na poznanie nowego dla Alicji świata, w którym musiała nauczyć się żyć. Musiała pogodzić się z tym, że cały czas patrzyła na ojca krzywo, a on miał rację. Chronił swoją rodzinę.

Alicja jest typową bohaterką romansów dla nastolatek, mimo to ma w sobie jakąś ciekawą historię. Nie irytowała mnie, nie sprawiała, że chciałam zamknąć książkę i więcej do niej nie wrócić. Może dlatego, że dziewczyna sama chciała poznać prawdę, uczyć się walczyć z potworami, próbowała dać z siebie wszystko, choć niemalże nic nie wiedziała na ich temat. Może to właśnie ten upór, próba poradzenia sobie z własnymi demonami tak mnie do niej przekonała.

„Alicja w Krainie Zombie” to ciekawa książka. Czyta się ją szybko, płynnie, strony są wręcz pochłaniane. Nie można się od niej oderwać, a po przeczytaniu ma się niedosyt. To chyba mówi samo za siebie. Szczerze polecam.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.


5/6

piątek, 27 września 2013

"Dynastia Tudorów. Królowa traci głowę" Elizabeth Massie i Michael Hirst

Kiedyś fascynowałam się historią Anglii za czasów panowania Henryka VIII, czytałam niemalże wszystko, co się jej tyczyło. Mimo wszystko, że fascynacja mi już przeszła, lubię czasami wracać i dowiedzieć się czegoś nowego, poczytać o innym spojrzeniu. „Dynastia Tudorów. Królowa traci głowę” to książka napisana na podstawie drugiego sezonu serialu amerykańskiego, którego nie miałam okazji jeszcze poznać. Jakie zrobiła na mnie wrażenie?

Poznajemy w niej losy małżeństwa Henryka oraz Anny Boleyn. Jak wiemy z historii, król musiał wcześniej rozstać się ze swoją żoną, Katarzyną. Jak to zrobić? Jak wyjść z sytuacji z twarzą? Henryk postanowił, że dla miłości do Anny jest w stanie zrobić wszystko. Przeciwstawił się kościołowi i zaczął wprowadzać swoje reformy, które sprawiły, że powstał anglikanizm. Henryk mógł bez problemowo rozwiązać ślub z Katarzyną i pojąć za żonę piękną Annę. Planował to jeszcze przed rozwodem, kiedy odesłał ówczesną królową z dworu.

Niby wszystko układało się po myśli króla. Anna zajęła miejsce u jego boku, ale nie mogła dać mu syna, a tego król chciał najbardziej. Spłodzić męskiego potomka. Katarzyna nie była w stanie urodzić mu syna, myślał więc, że sytuacja zmieni się, gdy pojmie za żonę Annę. Ale i tak kobieta nie potrafi sprostać jego wymaganiom. Królowa widzi, że zaczyna jej się palić grunt pod nogami i musi być ostrożna. Zauważa też, że król coraz częściej przebywa z daleka od niej, rozglądając się za innymi kobietami. Anna rozumie, że coś wisi w powietrzu. Co jednak może zrobić? Jak począć syna? Jak sprawić, by król był zadowolony?

Pierwszej części nie miałam okazji przeczytać, do tej zabrałam się z chęcią. Moim zdaniem sama warstwa techniczna jest dość ciekawa. Książka bowiem jest podzielona jak film – każdy rozdział ma swoje podrozdziały, które tworzą spójną całość, zupełnie jakbyśmy przeskakiwali ze sceny do innej sceny, jak to często bywa w filmach lub serialach. Zabieg ten wydaje mi się dość fascynujący, czułam się wręcz jakbym obserwowała serial, a nie czytała książkę.

Autorka przenosi nas w świat pełen intryg, podstępów i niebezpieczeństw średniowiecznej Anglii. Z historii wiemy, jak skończy się los Anny, co w trakcie czytania dodaje chyba swoistej pikanterii. Mimo wiedzy na temat końca i tak chcemy czytać dalej, dowiedzieć się więcej, mocniej wsiąknąć w fabułę i wyrwać z niej tyle, ile się da.
Henryka VIII nie lubiłam nigdy. Jego spojrzenie na świat, posunięcia względem swojego kraju i żon, traktowanie dzieci – to wszystko składało mi się na obraz despotycznego, za mocno pewnego siebie człowieka, który musi zawsze dostać to, co chce. Annie zaś zawsze współczułam. Chciała zostać królową, czerpać z tego przywileju, nie wiedziała jednak, że jej życie tak szybko się skończy i w tak dramatyczny sposób. W pewnym momencie chyba sama pogubiła się w labiryntach intryg, które potrząsały życiem dworzan.

Książkę czyta się niesamowicie ciekawie, wciąga czytelnika od pierwszych stron. Wraz z autorką podążamy po historii Anglii, która do dzisiaj wzbudza kontrowersje i fascynacje. Z chęcią też zabiorę się za kolejne części. Polecam!

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.


5/6

środa, 18 września 2013

"Świat czarownic w pułapce" Andre Norton


Andre Norton to niekwestionowana królowa fantastyki. Jej książki sprzedają się w ogromnych nakładach, a sama autorka nie próżnowała i serwowała swoim fanom książka za książką. Sama niegdyś sięgałam po jej powieści i przeczytałam ich niezliczoną ilość. Teraz do niej wracam. I choć nie czytałam pierwszego tomu, w którym główną postacią był Simon Tregarth, to nie przeszkodziło mi to w nadrobieniu zaległości. O to co wiem z części pierwszej. Simon to żołnierz, który w magiczny sposób przenosi się do Estcarpu – krainy, w której żyją prawdziwe czarownice. W jednej z nich się zakochał. Czarownice jednak są zdystansowane, trudno je „okiełznać”. Simon jednak rozpalił płomień miłości w sercu Jaelith, która postanowiła złamać wszelkie zasady i wyjawić ukochanemu swoje imię, co wiązało się z pewnym konsekwencjami.

            W części drugiej spotykamy naszych bohaterów jako szczęśliwych i nad wyraz zakochanych w sobie małżonków. Jaelith myślała, że poświęciła swoją moc dla Simona, jednak pewnej nocy przekonała się, że to nie prawda. Otóż doszło do niej wołanie o pomoc. Loyse, ukochana Korisa, który był zarazem przyjacielem Simona, została porwana. W jakim celu? Nie wyjawię, powiem jedynie, że to zagrywka polityczna. Świeżo upieczeni małżonkowie musieli się rozstać. Jaelithe postanowiła bowiem udać się do swoich zwierzchniczek i powiedzieć im, że nie utraciła swoich mocy. Nadal je i potrzebuje swojego klejnotu, który symbolizował posiadanie mocy.

Simon zaś udał się na poszukiwanie Loyse. Na swojej drodze spotyka wiele niebezpieczeństw, ale również wskazówek, które mogą pomóc mu w jego ekspedycji. Takim oto sposobem natrafia na twierdzę przybyszów z innego świata, takich samych jak on sam. Dzięki ich pomocy może raz na zawsze rozprawić się z zagrażającymi światu czarownic Kolderczykami. Czy mu się to jednak uda? Czy odnajdzie Loyse?

Na Andre Norton nie można się zawieść. I tym razem pokazała, że jej wprawne pióro, niesamowite opisy, bohaterowie, wszystko połączone w jedną całość daje naprawdę kawał dobrej powieści. Wyobraźnia czytelnika działa na zwiększonych obrotach, a świat Estcarpu wydaje się być realny, zupełnie jakby znajdował się tuż obok. Andre Norton potrafi przenieść czytelnika w każdy świat, każde miejsce, które sobie wymyśli – a my jej wierzymy.

Bohaterowie są mocni, wyraziści, pełni energii, którą roztaczają na kartkach książki. To sprawia, że kończąc powieść ma się uczucie niedosytu. Ale nie tylko to jest mocną stroną. Andre Norton wprowadza czytelnika w zawiłe meandry intryg, podsuwa pytania, ale rzadko daje odpowiedzi, przez co czytanie jej powieści staje się jeszcze bardziej fascynujące.


Książkę polecam z czystym sercem wierząc, że fani fantastyki się nie zawiodą, a cała reszta zostanie urzeczona.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Sztukater

5/6

czwartek, 29 sierpnia 2013

LiteraTura I Wrocław 2013

A ja dzisiaj trochę z innej beczki, choć wciąż wokół tematu książek. 31 sierpnia we Wrocławiu będzie miał miejsce event promujący czytelnictwo. Mnóstwo niespodzianek, niezapomniane wrażenia, pisarze, konkursy i dużo, dużo innych rzeczy czeka na Was w Matrasie od godziny 14. Ale impreza ta nie będzie działa się jedynie w lokalu. Pisarze wyjdą do ludzi, będą maszerować przez park, będę uwalniać książki, zachęcać do czytania, promować czytelnictwo, które niestety, powoli zanika. Myślę, że to niesamowicie fajna sprawa. I popieram ją w 100 procentach. Poza tym sama tam będę :) Więc serdecznie zapraszam :)

Harmonogram
LiteraTura I Wrocław 2013

Godzina 14.00 Park Staromiejski – Teatr Lalek; pl. Teatralny 4

Godzina 16.00 Księgarnia Matras; ul. Świdnicka 28

Godzina 16.00 Teatr Arka; ul. Mennicza 4 (wejście od ul.Świdnickiej 28)

Godzina 20.00 Wymarsz spod Matrasa; ul. Świdnicka 28

„I co tam się w słowach chowa”

Godzina 20.45 Most Tumski (Most Zakochanych)

Godzina 21.00 Antykwariat Szarlatan; ul. Szczytnicka 51

Godzina 22.00 Pergola – Wrocławska fontanna przy Hali Stulecia; ul. Wystawowa 1

„Wrocławskie inspiracje – uwolnij książkę”

Godzina 23.00 After Party; Rynek


Wydaj książkę razem z Nami

Zapraszamy wszystkich Autorów, w szczególności debiutantów pragnących 
urzeczywistnić własne marzenia, czyli wydać swoją książkę.

Księgarnia Matras od 16.00 do 20.00

- 25 %* na wszystkie artykuły nie objęte promocją w dniu 31.08.2013 podczas trwania ewentu.

* promocja nie dotyczy podręczników, nie łączy się z innymi akcjami wewnętrznymi

Konkursy, wywiady, prezentacje.

Warto wybrać się na spotkania autorskie, będzie możliwość porozmawiania i otrzymania autografów, a poza tym wystawy, warsztaty dla młodszych, starszych i najstarszych miłośników literatury.




czwartek, 25 lipca 2013

"Kronika ślubnych wypadków" Jessica Hart

Rozsądek z sercem zazwyczaj do porozumienia dojść nie może. Nie dziwmy się – chcą przecież różnych rzeczy. Serce pragnie uniesień, wzlotów do chmur, bajecznych przygód, miłości wiernej i wiecznej i najlepiej księcia z bajki. A rozsądek? On rządzi się swoimi prawami, mocno stąpa po ziemi, nie myśli o ulotności, a o tym, by żyć tu i teraz, realizując założone plany. Co więc się stanie, gdy kobieta, która zawierza rozsądkowi poczuje jak i serce próbuje się wydostać? O tym opowiada kolejna książki z serii KISS wydawnictwa Mira.

Firth Williams to inżynier zarządzająca budową Whellerby – okazałej posiadłości pewnego lorda. Do wszystkiego doszła sama. Nie miała łatwego dzieciństwa. Po śmierci matki musiała zamieszkać z ojcem, bajecznie bogatym biznesmenem, który pieniędzmi chciał kupować uczucia. Firth jednak nie należała do tego typu dziewczyn. Od początku odcinała się od bogactwa rodziny, a do swojej pozycji dążyła ciężką pracą, kreatywnością i samozaparciem. Obecnie czeka na pracę życia, która nadarzy się gdy jej mentor wróci do pracy.

Gdy pojawia się jej siostra, celebry tka, z problemami natury miłosnej Firth nie wie, co ma począć. Ale sąsiad, charyzmatyczny mężczyzna marzeń przychodzi jej na ratunek. Co stanie się z planami Firth? Legną w gruzach? A może silna wola wygra z miłością?

Jessica Hart zaserwowała nam książkę pełną ciepła. Prosta, może nawet trochę banalna opowieść o kobiecie, która nie szuka miłości i o mężczyźnie, który jest inny, niż się wydaje. Idealna na leniwe popołudnie, przy lemoniadzie, na bujanym fotelu.

Subtelna i zabawna z pewnością przyniesie wam dużą dawkę rozrywki. Rozsądek czy serce? No właśnie. Często logika podpowiada nam, że rozsądek wie lepiej, że to przecież on wie, co jest dla nas dobre, co jest słuszne i jak powinniśmy postąpić. Gdy jednak w grę wchodzą namiętności, emocje, która rozpływają się w nas niczym czekoladki na słońcu, trudno jest przyznać mu rację.
Firth stanęła przed trudnym wyborem. Nie dać się zwieść i dążyć 
dalej ku upragnionemu celowi czy też może poddać się namiętności, która burzy krew w żyłach? Ja wam nie powiem, co wybrała, tego dowiedzcie się sami.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.


4/5  

niedziela, 14 lipca 2013

"Kto się śmieje ostatni" Trish Wylie

Wydawnictwo Halequin cały czas zaskakuje czytelników. Niedawno puścili w obieg nową serię – KISS. „Kto się śmieje ostatni” autorstwa Trish Wylie to druga książka z owej serii. Czy potrafi zaskoczyć, zatrzymać? O tym się przekonacie za chwilę.

Miranda jest córką burmistrza Nowego Jorku. Można się więc tylko domyślać, jak wygląda jej życie. Spotkania towarzyskie, uśmiechy do społeczeństwa, obecność na najważniejszych eventach i pozowanie do zdjęć to bułka z masłem do tej młodej damy. Musi to wytrzymać, nie ma innego wyjścia. I jak to zwykle bywa przy znanych osobistościach, Miranda otrzymała nowego osobistego ochroniarza, Tylera.
Poznają się w dość nietypowych okolicznościach. Tyler już wie, kim jest Miranda, ona zaś nie ma zielonego pojęcia, z kim ma do czynienia. Noc, dyskoteka, tłum ludzi i wjazd policji. Odkrycie tam córki burmistrza mogłoby zaszkodzić kampanii wyborczej. Tyler w mgnieniu oka zabiera więc dziewczynę z tłumu. Ona czuje pociąg do nieznajomego przystojnego mężczyzny. Następnie dowiaduje się kim jest. Niepokorna Miranda zaczyna więc grać z nim w kotka i myszkę.

Ochroniarz i wpływowa kobieta. Jak to między nimi będzie? Każde z nich coś ukrywa. Każde z nich rozgrywa karty po swojemu i nie chce, żeby wygrała druga strona. Ale gdy zmienia się stawka obydwoje zmieniają swoje podejście. Jak to się skończy?

Autorka przedstawia nam dwójkę zagubionych bohaterów, pełnych rozterek, targają nimi silne emocje, czasami nie do poskromienia. Obydwoje mają swoje przejścia. Obydwoje muszą udawać przed światem, że wszystko jest w porządku. Uśmiechać się i robić dobrą minę do złej gry. Obydwoje rozumieją czym jest samotność. I choć pochodzą z dwóch różnych światów, zderzenie wcale nie jest bolesne – wręcz przeciwnie.

Miranda to kobieta silna, która wie, czego chce i dąży do tego, by to otrzymać. Tyler to twardy mężczyzna, któremu trudno jest okazywać emocje. Obydwoje zmieniają się pod swoim wpływem. Świat w końcu jest niebezpiecznym miejsce, w którym warto mieć kogoś, na kim można polegać. Czy oni staną się dla siebie taką właśnie ostoją? Czy uda im się przebrnąć przez kampanie spokojnie i bez ran? Cóż, to musicie odkryć sami.


Trish Wylie zaserwowała nam romans – emocjonalny, miejscami ciepły, miejscami trudny. Ale przecież taka jest sama miłość – ciężka, nieprzewidywalna, choć niesamowicie uskrzydlająca. 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mira

4/6

poniedziałek, 1 lipca 2013

"Ścigana" Tess Gerritsen

Z twórczością Tess Gerritsen nie miałam wcześniej do czynienia, nie wiedziałam więc czego mogę się po książce spodziewać. Całkowita niewiadoma, pusta kartka do wypełnienia. „Ścigana” wcześniej znana pod tytułem „Złodzieje serc” faktycznie skradła moje serce. Dlaczego? O tym za chwilę.

Główną postacią w książce jest Clea, kobieta z przeszłością, przestępczyni, która od najmłodszych lat szkoli się w dość nietypowym fachu, mianowicie złodziejstwie. W jego tajniki wprowadza ją wuj. Niestety przez pewne zdarzenia Clea trafia do więzienia. Po odsiedzeniu wyroku kobieta wraca do świata i jak przykładna obywatelka ma zamiar wieść spokojne, a co najważniejsze, uczciwe życie. Ale jak to zwykle bywa, nie dostajemy tego, czego chcemy. Clea znowu pojawia się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie i przez omyłkę jest świadkiem morderstwa. Co może począć? Pójść na policję? Ależ oczywiście, tylko nikt jej nie wierzy. Więc co teraz?

Clea musi wziąć sprawy w swoje ręce. Postanawia dociec prawdy i udowodnić, że ma rację. Tym bardziej, że trafiła w sam środek poważnej afery, a mordercy nie spoczną póki jej nie odnajdą. Czy jest ktoś, kto mógłby jej pomóc? Czy Clea wyjdzie cało? Kim jest włamywacz numer 2?

Tess Gerritsen pisze niesamowicie obrazowo. I choć to moje pierwsze z nią spotkanie, stwierdzam, że z pewnością nie ostatnie. Przez książkę mknie się z prędkością światła. Z jednej strony to dobrze, bo, jak można się domyślić, nie natrafia się na żadne przeszkody, z drugiej zaś książka zbyt szybko się kończy.

Autorka wprowadza nas w fabułę spokojnie, nastrajając odpowiednio do klimatu, aż w końcu idzie jak burza, zasypując czytelnika pytaniami i odpowiedziami, by znowu uwikłać w kolejną zagmatwaną intrygę. Powieść ta dostarcza nam nie tylko wątków kryminalno-sensacyjnych, ale również miłosnych. Między bohaterami bowiem od razu pojawia się iskra, która z kartki na kartkę przeistacza się w wulkan nie do powstrzymania.

„Ścigana” to powieść sensacyjna, pełna wartkiej akcji, strzelanin, gonitw, ale nie tylko. To historia, w której odnajdziemy próby odnalezienia siebie w świecie przemocy. To opowieść pełna woli walki o sprawiedliwość. Ale również i chyba przede wszystkim opowieść o miłości, która pokonuje wszelkie bariery, jakie napotyka na swojej drodze.

Clea musi poradzić sobie z wieloma trudnościami, ale robi to z podniesionym czołem. Odnajduje w sobie siłę, chce walczyć, bo ma za co. I chyba to jest w tym wszystkim najważniejsza – świadomość, że za rogiem przecież może czekać coś lepszego, wystarczy tylko postarać się i wyciągnąć dłoń.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.


4/6

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...