Czekałam długo na drugą część „Alicji w Krainie Zombie”.
Może dlatego, że w końcu jest to jakaś odskocznia, coś innego, wciągającego i
trzymającego w swoich szponach do ostatnich stron powieści. Miałam tylko małe
obawy, że następna część cyklu może mnie trochę zawieźć. Może autorka za bardzo
poleci po łebkach i magiczna aura tej książki zniknie. Ale powstrzymać się nie
mogłam i szybko zabrałam się za powieść.
W drugiej części „Alicja i Lustro Zombie” nasza główna
bohaterka i jej przyjaciele z grupy zabójców w dalszym ciągu mierzą się z
Zombie, walczą o przetrwanie ludzi i ratują ich tyłki. W jednej z takich bitw
Ali zostaje ranna i zainfekowana. Co to znaczy? W jej ciele odżywa druga Ali –
jej zombiczna część, która daje o sobie znać w całkowicie nieodpowiednich
momentach. Nasza Ali musi radzić sobie nie tylko z Zombie na zewnątrz, ale
teraz również musi trzymać na uwięzi swoją drugą naturę, która chciałaby się
pożywić na jej najbliższych. Na domiar złego pojawia się w ich gronie ktoś, z
kim Ali ma wizje – takie same, jakie wcześniej przechodziła z Cole’m. W
ostateczności jej ukochany z nią zrywa.
Nie jest to jeszcze koniec problemów. Anima dalej czyha na
zabójców. Mają jednak dodatkową pomoc. Ktoś z grona zabójców jest donosicielem
Animy, która wie gdzie i kiedy pojawiają się zabójcy. Ali musi szybko odkryć
kto to jest, sytuacja bowiem w gronie przyjaciół zaczyna gęstnieć coraz
bardziej. Kto okaże się szpiegiem? Czy druga natura Ali zyska nad nią przewagę?
Czy Ali pożywi się na człowieku?
Autorka raczej mnie nie zawiodła i tym razem. Książka jest
wciągająca, trzyma w napięciu, a bohaterowie dalej są tacy, jacy byli
wcześniej. Brakowało mi jednak ikry w walkach z Zombie. Było mniej
spontanicznie, wręcz powiedziałabym że za bardzo planowane spotkania z
wysysającymi życie truposzami. W pierwszej części ich walki przyprawiały o
bicie serca, tym razem ledwo co puls mi skoczył. Autorka tym razem mocniej
skupiła się na problemach Ali z jej drugą naturą – relacjami między główną
bohaterką, a innymi postaciami z książki. Może to i dobrze, dzięki temu możemy
zobaczyć jak rodzi się specyficzna więź między nią, a nowym członkiem grupy.
Ale nie tylko.
Wątek miłosny Ali i Cole jest również specyficzny. Ona
zachowuje się jakby on przysłaniał jej sobą cały świat. On za to niby jej nie
widzi, a jednak wie, kiedy Ali mruga okiem, albo drapie się po stopach. Jest to
równie irytujące, co śmieszne, ale mimo wszystko ma swój urok. Tym bardziej
jeśli weźmie się pod uwagę wiek głównych bohaterów, którzy nawet jeszcze nie
przekroczyli pełnoletniości.
Otrzymałam to, czego się spodziewałam. Może i mniej było
tempa w tej części, autorka trochę zwolniła, ale książka na tym nie traci.
Dalej będę czekać na ostatnią część i z pewnością również przeczytam ją z
wypiekami na twarzy. „Alicja i Lustro Zombie” to dość ciekawa pozycja,
zainteresuje na pewno nastolatki, które właśnie przechodzą etap paranormal
romance. Ale może nie tylko? Skoro i ja się na to złapałam, a nastolatką już
nie jestem ;)
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.
4.5/6