środa, 28 listopada 2012

"Strażnik Gułagu. Dziennik" Iwan Czistiakow


Wielu z nas nie raz, a to w szkole, a to dla samego siebie, czytało książki o łagrach, o tym jak traktowano więźniów w ZSRR, o tym jak ciężko było przetrwać. Wszyscy jak jeden mąż współczuliśmy więźniom, mając nadzieję, że uda im się przeżyć, że tę okrutną próbę losu pokonają. Łagry kojarzyły się tylko z jednym. O strażnikach nawet się mówić nie chciało. Co to bowiem za człowiek, który pilnuje, by innemu było źle? Moje mniemanie zmieniła książka Iwana Czistiakowa.

„Strażnik Gułagu. Dziennik” to nie jest powieść. Nie znajdziemy w niej zaskakującej akcji. To wszystko to samo życie, trudne, ciężkie życie, które stało się udziałem Iwana. Został on wysłany do budowy wielokilometrowej kolejki – BAMU. Nie z własnej woli, nie z własnego wyboru. Postanowił prowadzić dziennik. Książka obejmuje pełny rok od października 1935 do 1936. Opisuje swoje spostrzeżenia, sytuacje swoją oraz więźniów, których widuje na co dzień. Iwan jest człowiekiem inteligentnym, na dodatek wrażliwym. Zesłanie go w takie miejsce mocno odbiło się na jego psychice.

W książce pokazuje nam jak bardzo system traktował ludzi jak „nic”. Jak narzędzie do osiągnięcia swojego celu. Jak bardzo nie liczyli się z czyimikolwiek uczuciami. Jak ciężko było żyć w trudnych warunkach. Tym bardziej, że Czistiakow nie potrafił odciąć się od swojego „ja” i stać się brutalem. To wszystko składa się na tragiczny obraz pełen przemocy i cierpienia, sytuacji, z których nie ma jednego dobrego wyjścia, bo każde okazuje się złe.

Trudy życia nie są tutaj jedynym tragizmem. Czistiakow bowiem jest sam z tym wszystkim. Jako dowódca straży przybocznej nie może spoufalać się z innymi. Nie może pozwolić sobie na rozmowę, a wręcz przeciwnie, cały czas winien się pilnować nad tym, co mówi, bo każde słowo może sprawić, że ze strażnika stanie się więźniem. Każdy nieroztropny uczynek jest karany. Czistiakow przedstawia nam więc nie tylko cierpiętniczą sytuacje więźniów, ale pokazuje też, że i strażnicy wiedli nieciekawy żywot, pełen zahamowań, brutalności i zła.

Dziennika Czistiakowa to nie tylko świadectwo tamtych czasów. Okraszony ilustracjami autora, wstawionymi zdjęciami z filmów propagandowych, zeskanowanym prawdziwymi kartkami dziennika staje się ogromną wartością historyczną, z którą każdy z nas powinien mieć styczność. Czytanie tego nie jest łatwe. Ze względu na opisywane wydarzenia, ze względu też na to, że Czistiakow w pewnym momencie zaczyna myśleć o samobójstwie, bo tylko ono może go wyrwać z tego koszmaru. Ale również ze względu na spojrzenie kogoś, kto siedzi w systemie, nie aprobuje go, a musi się do niego dostosować. To nie tylko tragizm jednej postaci, a wszystkich.

Dziennik ten nie jest lekturą prostą, lekką, odrywającą od rzeczywistości. To trudna przeprawa wraz z więźniami i strażnikami przy BAMIe. To również opowieść o tym, jak trudno się odnaleźć w świecie rządzonym przez system, jak mocno represje owego systemu wkorzeniają się w człowieka. I jak trudno zachować się ludzko w obliczu takiego zła. Uważam, że warto się z nią zapoznać, nie tylko ze względów historycznych, ale może właśnie dlatego, by spróbować znaleźć owo człowieczeństwo, o którym zbyt często się zapomina.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Bellona.

5/6

czwartek, 15 listopada 2012

"Trzy oblicza pożądania" Megan Hart


Ostatnimi czasy wielką furorę robią książki o zabarwieniu erotycznym. Wszędzie można zobaczyć „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Obok tej ksiązki stawia się również „Trzy oblicza pożądania” Megan Hart. Jesteśmy ludźmi i to co ludzkie, nie jest nam obce. Tak samo jest z erotyką. Ona zawsze w książkach istniała. Jednakże w tej pojawia się w dość dużym natężeniu. Czy autorka pobudziła moją wyobraźnię?

Głównymi bohaterami książki są Anne i James. Małżeństwo o ustabilizowanej pozycji społecznej, bezdzietne, spełnione i szczęśliwe. Mieszkają w ładnym domu i na dobrą sprawę niczego im w życiu nie brakuje. Na polu zawodowym odnoszą sukcesy, w łóżku dogadują się znakomicie, obydwoje znają się na wylot. Wydaje się, że ich poukładany świat już zawsze taki będzie. Do czasu. Do Jamesa dzwoni przyjaciel z dzieciństwa, Alex, który wiele podróżował, a obecnie sprzedał swoją firmę i ma zamiar wrócić na trochę w rodzinne strony. James oferuje mu gościnę w swoim domu, nie podoba się to jednak Anne.

Gdy Alex pojawia się w ich życiu, wszystko się zmienia. Anne zaczyna darzyć go dziwną fascynacją, James za to staje się przy przyjacielu innym człowiekiem. Anne nie wie, że mężczyźni złączeni są nie tylko wspomnieniam z dawnych lat, ale również tajemnicą, o której nie rozmawiają. Alex wprowadza do ich domu powiew świeżości i nieznanych doznań. Czy im ulegną? Czy Anne zgodzi się na miłosny trójkąt? Jak skończy się ta historia? Czy małżeństwo to przetrwa?

Cóż, nie będę ukrywać, że lubię erotyki, ten dreszczyk emocji, buzujące emocje wokół bohaterów. Tutaj tego z pewnością nie zabrakło. Autorka zabiera nas bowiem w świat nieznany, świat, w którym dwóch mężczyzn i kobieta odnajdują nie tylko rozkosz i spełnienie, ale również w pewnym stopniu samych siebie.
Bohaterowie są ciekawie skrojeni. Anne z początku zachowująca rezerwę, bardzo szybko otwiera się na nowości. James, który kocha swoją żonę poddaje się doznaniom. Alex zaś, najbardziej tajemniczy z nich wszystkich i niedostępny, w pewnym momencie pokazuje swoje uczucia, burząc tym wszystkie mury, które wokół siebie zbudował.

Moim zdaniem w książce chodzi nie tylko o zwykły seks trójki ludzi, mimo że właśnie wokół tego książka oscyluje. Pod tym wszystkim jednak kryją się pragnienia dużo głębsze od zwykłego zaspokojenia ciekawości i pożądania. Raczej próba odnalezienia swojego miejsca, zdobycia się na urzeczywistnienie marzeń, podjęcia trudnych decyzji. Autorka nie tylko wprowadza nas w świat seksu bez skrępowań, bez zahamowań. Pokazuje nam, że w tym wszystkim ludzie często zapominają o własnych uczuciach, skupiając się na doznawanej rozkoszy. Gdy jednak przychodzi moment, w którym owa rozkosz znika, dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę, że i bez niej możemy być szczęśliwi.

Książkę „Trzy oblicza pożądania” polecam i kobietom, i mężczyznom. Wydaję mi się, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.

5/6

wtorek, 13 listopada 2012

"Translacja" Joanna Holson


Translacja to słowo o wielu znaczeniach. W tym przypadku jednak chodzi o tłumaczenie. Ale nie o to w książce chodzi. O Joannie Holson usłyszałam teraz po raz pierwszy, a spotkanie z jej twórczością uważam za… No właśnie. Sama nie wiem jak je określić. I nie jestem w stanie zrobić tego jednoznacznie. Ale postaram się za to przybliżyć wam trochę „Translację”.

Cathy to kobieta, która nie miała w życiu łatwo. Zawsze w cieniu matki, zawsze gdzieś na uboczu, egzystowała w dziwnych, często chorych, ale dość normalnych w danej sytuacji okolicznościach. Wspomnienia ją prześladują, gdziekolwiek by się nie udała. Stała się tłumaczką i zamieszkała w mroźnej Islandii, z dala od wszystkiego, co znała, by w jakiś sposób odciąć się od dzieciństwa, matki i życia, jakie wiodła. Sama sobie panią – o to jej motto. Ale nawet to nie wychodzi najlepiej. Zbyt często sięga po alkohol, nie pamiętając później nic, co się wydarzyło. Zajęta piciem i swoją pracą, nie widzi nic poza tym.

Pewnego razu spotyka młodego chłopaka, którego decyduje się podwieźć do domu. Między nimi nie zapadają żadne słowa, a Cathy tuż pod odstawieniu go na miejsce, zapomina o całym zdarzeniu. Na drugi dzień orientuje się, że ktoś włamał się do jej domu i samochodu. Zaczyna ją też prześladować wspomnienie samotnego chłopca, który tak bardzo przypomina ją samą. Cathy postanawia mu pomóc, a w decyzji utwierdza ją fakt, że Dominik jest chory na afazję. Jednak, jak to zwykle bywa, nic nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać, a chłopak staje się ważny nie tylko dla samej Cathy. Co wyniknie z ich spotkania? Dlaczego Dominik jest chory?

Dużo tajemnic, jeszcze więcej niedomówień. Autorka wprowadza nas w pokręcony świat, w którym wszystko może się zdarzyć. W końcu Cathy wcale nie musiała dojrzeć Dominika. Wcale nie musiała mu pomagać, a jednak z niewyjaśnionych względów to zrobiła. I wtedy ruszyła lawina zdarzeń, która zmieniła ich życie już na zawsze.

Historia skrojona jest dość ciekawie, pesymistycznie, ale życiowo. Szczególnie postać Cathy jest tak mocno przytwierdzona do ziemi. Fabuła płynie, wprowadzając nas coraz dalej w mroczne odmęty tajemnic bohaterów, aż w końcu – bum – się coś wyjaśnia. Autorka robi to umiejętnie, spokojnie, delikatnie wręcz, ale nie szczędząc przy tym atmosfery grozy i niepokoju, które towarzyszy czytelnikowi cały czas. Mimo wszystko jednak czegoś mi w tej książce zabrakło. Nie jestem w stanie sama powiedzieć czego. Bo niby wszystko jest.

Książkę mimo wszystko polecam. Dobrze napisana, z interesującą fabułą i ciekawymi postaciami nie powinna nikogo znudzić.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Videograff II

4/6

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...