poniedziałek, 31 października 2011

"Splątane serca" Diana Palmer


Gdy brałam w ręce „Splątane serca” nie miałam pojęcia, że nie będę mogła się od niej oderwać. Kiedyś czytałam coś Diany Palmer, jednak powrót do jej twórczości zaliczam na pozytywną ocenę. Tak więc zabrałam się do lektury książki, w której znajdowały się dwa odrębne opowiadania – „Nieudana ucieczka” oraz „Prawo do szczęścia”.

Pierwsze z nich opowiada historię Natalie Block oraz Maca Killaina. Ona po śmierci rodziców trafia do sierocińca. Dopiero w wieku  nastoletnim przygarnia ją ciotka, a to tylko dlatego, że potrzebna jej pomoc. Natalie całe życie była samotna, dopiero przyjaźń z Vivian Killaina stwarza jej okazje zbudowania bliższej relacji z innym człowiekiem. 

Mac Killain miał dwadzieścia jeden lat, gdy stał się opiekunem dla swojego rodzeństwa. Matka zmarła na raka, a ojciec pogrążony w żalu zaczął pić. Po jego śmierci to Mac stał się głową rodziny. Przez wszystkich postrzegany jako niebezpieczny i szorstki, tylko w Natalie odnajduje partnerkę do zaostrzonych dyskusji. Tylko ona potrafi stawić mu czoła. 

Rodzi się między nimi uczucie. Mac jednak nie chcę się wiązać, a Natalie marzy tylko o tym. Oskarżona o romansowanie z chłopakiem Vivian, poniżona przez jedynego mężczyznę, jakiego kocha, ucieka do Dallas. Jedno dramatyczne zdarzenie, zmieni wszystko. Czy uda im się pokonać przeciwności losu? Czy to dramatyczne przeżycie zaważy na ich losach?

Drugie opowiadanie „Prawo do szczęścia” to opowieść o Violet – asystentce w biurze adwokackim i Blake’u – jej szefie. Gdy on dowiaduje się o uczuciu, jakie ona do niego żywi, rozpętuje kłótnie, która doprowadza do rzucenia przez Violet pracy. Co gorsza, odchodzi, by znaleźć pracę u jego największego wroga.

Blake dopiero po stracie uświadamia sobie, że Violet wprowadzała w jego życie pewnego rodzaju światło. Czuje się osamotniony. Nie podejrzewał się o uczucia, jakie zaczął do niej żywić. Nie po śmierci  ukochanej. Teraz musi borykać się z brakiem genialnej asystentki oraz kobiety, która mogłaby wywrócić jego życie do góry nogami. Co zrobi Blake? Czy uda mu się odzyskać Violet?

„Splątane serca” to lektura lekka i przyjemna – idealna na zimowe wieczory, kiedy za oknem wszystko nabiera szarości. Dzięki niej można na nowo odkryć siłę uczucia. Bo w romansach przecież o to chodzi. O miłość, która na swojej drodze napotyka nieprzewidziane przeszkody, szalone intrygi, aż w końcu kończy się szczęśliwie, pozwalając wszelkim emocjom na trochę odpoczynku. Diana Palmer w urokliwy sposób przedstawia bohaterów oraz ich rozterki, malując swoje postacie wyraźnymi kolorami.

Mimo że nie jest to książka najwyższych lotów, to ma w sobie pewną magię – ja nie mogłam się oderwać od pierwszej historii. Zawładnęła mną, aż do końca. Nie oznacza to, że druga była zła.

Uważam, że „Splątane serca” to książka, po którą z pewnością mogą sięgnąć osoby, które chcą się po raz kolejny przekonać o niezawodnej sile miłości i wiary. Nada się też dla tych, którzy chcieliby na nowo uwierzyć w dobre zakończenia, ale też tych, którzy chcieliby mile spędzić czas. Bo „Splątane serca” zdecydowanie są w stanie zapewnić rozrywkę. A czytanie powinno sprawiać radość.


Za możliwość przeczytania dziękuje Wydawnictwu Mira.

sobota, 29 października 2011

"Nie pytaj mnie o Rose" Paweł Olearczyk


„Najlepsza rzecz, jaką możecie w tej chwili zrobić, to wyłączyć komputer i rozejrzeć się dookoła, ile wspaniałych rzeczy i ludzi Was otacza. Wyjdźcie na spacer, a Wasze życie się odmieni. Tego nauczyła mnie przygoda z Rose.”

Internet stał się medium tak potężnym, że wręcz nie sposób znaleźć osobę, która z niego nie korzysta. Szczególnie młodzi ludzie uzależnieni są od portali społecznościowych, dzięki którym poznają nowe osoby i kreują swój wizerunek, czasami odmienny od tego rzeczywistego. W Internecie jesteśmy anonimowi – możemy być, kim tylko chcemy. Temat ten jest szeroki jak rzeka i dotyka coraz większą ilość osób, dlatego też książka Pawła Olearczyka jest zdecydowanie na czasie.

„Nie pytaj mnie o Rose” to historia 27-letniego Krzysztofa, bezrobotnego mężczyzny, żyjącego na utrzymaniu matki, która jaka emerytowana nauczycielka, dorabiająca w szkole prywatnej, jest w stanie zapewnić rodzinie godziwy byt. Bohater sam zaś uważa, że nie w porządku byłoby zabieranie posady osobie, która bardziej od niego potrzebuje pieniędzy. Wiedzie więc spokojne życie, cały swój czasie poświęcając komputerowi i kreując się w świecie wirtualnym. Pewnego dnia dostaje tajemniczego maila od Rose. Dowiaduje się, że kobieta przebywa w szpitalu w Afryce po wypadku samolotu. Jej zapewnienia o miłości nie przekonują Krzysztofa. Z początku nie ufny wobec nieznajomej, coraz częściej łapie się na tym, że chciałby w to wierzyć. Gdy dostaje jej zdjęcia, dokładny adres i numer telefonu do lekarza, postanawia, że jej pomoże. Wpłaca na konto szpitala pieniądze za leczenie Rose i czeka na jej przylot do Krakowa. Kobieta jednak nie zjawia się na miejscu. Krzysztof jednak nie ma zamiaru dać za wygraną i rusza na poszukiwania.

Piotr Olearczyk w „Nie pytaj mnie o Rose” w zabawny sposób pokazuje czytelnikowi, że wszystko jest możliwe. Niewinne spojrzenie na zdjęcie, chęć pomocy, mail – to zapalnik, który pcha nas do działań, których normalnie byśmy nie zrobili. Krzysztof z początku niewierzący w istnienie kobiety, zaczyna poszukiwać dowodu na jej istnienie. Podróż, w którą nas zabiera pełna jest zaskakujących zwrotów akcji, ciekawych dialogów i historii, o których dobrze będzie opowiedzieć wnukom.

Książka to pełna ciepła i wiary opowieść o miłości w czasach, gdzie Internet zawładnął naszym czasem wolnym. To opowieść o więzi, jaka może połączyć dwójkę nieznajomych. To opowieść o sile nadziei, szczególnie wtedy, kiedy wszystko wokół zdaje się stać przeciwko nam. 

„Nie pytaj mnie o Rose” mimo minimalizmu treści urzeka. Nie tylko tym, że internetowa miłość jest obecnie na czasie. Urzeka sposobem, w jaki pokazuje nam świat. Razem z Krzysztofem przeżywamy jego wzloty i upadki na drodze po szczęście. I mimowolnie kibicujemy mu, mając nadzieję, że odnajdzie Rose i będą żyć razem długo i szczęśliwe. 

To historia, która mogłaby przydarzyć się każdemu i może dlatego jest tak niesamowicie realna.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res. 

4.5/6

środa, 26 października 2011

31.10 czyli Halloween po polsku

Ponad dwudziestu polskich autorów, ponad trzydzieści opowiadań, ponad trzysta stron, 11 ilustracji. Drodzy czytelnicy - oddajemy w Wasze ręce jeszcze ciepłe historie - niektóre straszne, niektóre zabawne, ale z pewnością zajmujące i ciekawe. Jest to przedsięwzięcie tajemnicze, w którym miałam zaszczyt brać udział. Przedsięwzięcie, obok którego nie możecie przejść obojętnie. Sprawdź, Czytelniku, czy masz nerwy ze stali!
Oddajemy Wam te historie, jako halloweenowy zbiór opowieści powstałych ze wspólnej pracy. Jesteście w stanie się temu oprzeć? Co najważniejsze, możecie to mieć zupełnie za darmo! Nie czekajcie, zamówcie książkę już teraz : pobierz książkę.
Ponadto zapraszamy na Fanpage, gdzie w halloweenowy weekend zaczynający się 28 października będziecie mogli porozmawiać z autorami opowiadań oraz wziąć udział w konkursach, gdzie do wygrania będą ciekawe nagrody!
Strona 31.10 powstała, aby przybliżyć Wam nie tylko samą książkę, ale sylwetki autorów, którzy wzięli udział w tym niesamowitym przedsięwzięciu. Jako dodatkową zachęte załączam klip promujący.

Spis autorów:
1. Szymon Adamus
2. Krzysztof T. Dąbrowski
3. Chepcher Jones
4. Anna Klejzerowicz
5. Karol Kłos
6. Antonina Kostrzewa
7. Daniel Koziarski
8. Rafał Kuleta
9. Agnieszka Lingas-Łoniewska
10. Krzysztof Maciejewski
11. Adrian Miśtak
12. Piter Murphy
13. Kinga Ochendowska
14. Romuald Pawlak
15. Katarzyna Pessel
16. Kornelia Romanowska
17. Anna Rybkowska
18. Wal Sadow
19. Jacek Skowroński
20. Michał Stonawski
21. Marek Ścieszek
22. Katarzyna Szewczyk
23. Agnieszka Turzyniecka
24. Karolina Wilczyńska
25. Mariusz Zielke

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam miłej lektury! Niech oko będzie z Wami!

poniedziałek, 24 października 2011

"Rzeka zimna" Magdalena Kawka


„Rzeka zimna” to moja pierwsza przygoda z prozą Magdaleny Kawki, ale już mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że nie ostatnia.  Autorka ujęła mnie wieloma rzeczami, ale o tym powiem później.
Gdy bierzemy książkę w dłoń, najpierw zwracamy uwagę na okładkę, wykonanie graficzne, bo przecież to nas interesuje, zanim zatopimy się w słowach. Muszę stwierdzić, że okładka „Rzeki zimnej” jest niesamowita – tajemnicza i przyciągająca zarazem. Przez chwilę tylko na nią patrzyłam, nim otworzyłam, by zacząć lekturę.

A lektura okazała się wciągająca. Tamara na stałe mieszka we Francji, kraju, z którego pochodzi jej mąż. Życie kobiety zdaje się płynąć dziwnym torem, w którym czegoś brak. Obiady u teściów, bankiety, brak dzieci – to wszystko zaczyna wpływać na małżeństwo Tamary i Cyryla. Wieść o zaginięciu matki, sławnej pisarki, sprawia, że kobieta podejmuje spontaniczną decyzję o powrocie do Polski i próbie odszukania Małgorzaty. Relacje między nimi nie należały do najprostszych i najlepszych, wręcz przeciwnie, nie utrzymywały ze sobą kontaktów. Mimo barier, które pojawiały się z roku na rok, Tamara nie wahała się.
Znalazła się w Grzmotach, sennym miasteczku, w którym mieszkała jej matka. Z dnia na dzień Tamara odkrywa, że nic nie jest tym, na co wygląda, a każdy mieszkaniec tego cudownego miejsca ma coś na sumieniu.

Kawka bardzo umiejętnie prowadzi akcję. Nie dostajemy całego pakietu na raz – stopniowo dawkowane napięcie sprawia, że czytanie tej pozycji z kartki na kartkę robi się coraz ciekawsze i przyjemniejsze, a chęć odgadnięcia zagadki staje się wręcz potrzebą.
Ogromnym atutem książki są postacie. Zarysowane grubą, solidną kreską. Każdy z nich ma własną historię do opowiedzenia, każdy z nich ma osobiste motywy – tak jakby żyli własnym życiem, nie zważając na to, że są fikcyjni.

Autorka zaznacza ich charaktery tak prawdziwie, że czytelnik ma wrażenie, jakby pojawiali się jeden po drugim przed oczami. Takim sposobem poznajemy Weronikę, przyjaciółkę Małgorzaty, która pojawia się w Grzmotach, by pomóc Tamarze. Albo Agatę i jej córkę, nastoletnią Darię, której historia nie różni się od wielu innych dziejących się w rzeczywistości. 

„Rzeka zimna” to pozycja, w której fantastyka łączy się z realnością. W końcu nie codziennie widujemy duchy, prawda? Ale to nie to powinno nas przerażać. Jak ktoś kiedyś mądrze powiedział: nie bójmy się zmarłych, lecz żyjących.  I to motto powinno nasuwać się przy lekturze. Tamara wraz z Weroniką z dnia na dzień odkrywają coraz mroczniejsze sekrety mieszkańców Grzmotów, czym samym wystawiają siebie na niebezpieczeństwo. Kto chciałby im zagrozić? Co ukrywa się w tej sielankowej miejscowości? A co najważniejsze – co się stało z Małgorzatą? Na te pytania nie mogę wam odpowiedzieć.

Książka spełniła moje oczekiwania. Może nawet bardziej niż sądziłam. Zatraciłam się w świetnie skrojonej fabule, na szczęście nie pogubiłam w zagadkach i poznałam wiele ciekawych postaci. Dowiedziałam się też, że nawet brak kontaktu, a nawet widocznych oznak miłości między matką, a córką to tylko pozory. Nawet kiedy pomyślimy, że nic nie pozostało, coś jednak zawsze się tli i to na tyle, by popychać nas do rzeczy, których normalnie byśmy nie zrobili. A ta siła napędzająca działania jest tym, czego potrzebujemy, by żyć.

Z czystym sumieniem daje 5.5/6

Za książkę dziękuję Wydawnictwu SOL.

czwartek, 20 października 2011

"Okno z widokiem" Magdalena Kordel


Z twórczością Magdaleny Kordel nigdy wcześniej nie miałam kontaktu i nie wiedziałam, czego dokładnie mogę się spodziewać. Książkę „Okno z widokiem” zaczęłam więc czytać z lekkim sceptyzmem, nie nastawiając się na fajerwerki ani trzymającą w napięciu fabułę z jednego prostego powodu – nie lubię się rozczarowywać. 
 
Ale nie mogłam się powstrzymać przed rozpoczęciem czytania. Pierwszym czynnikiem, jaki na to wpłynął, było wydanie książki. Okładka jest zachęcająca, subtelna i delikatna. Nie zastanawiając się długo, na dwa dni wsiąknęłam w społeczeństwo Malowniczego i historię św. Antoniego.
Kordel w swojej powieści przenosi nas do miasteczka takiego, jak wiele innych. Poznajemy historię Róży, doktor archeologii, która po ciężkich przeżyciach osobistych przyjeżdża do dawno niewidzianej babki. I tak rozpoczyna się historia, w którą zamieszany jest przyszywany dziadek, Julek, babka, mieszkańcy, tajemniczy inwestor oraz kapliczka ze św. Antonim. Co je łączy? Dlaczego Róża tak bardzo walczy o wspomnianą kapliczkę? I kim jest diabeł?

Autorka posiada lekkość pióra, dzięki czemu opisywana historia wręcz przecieka nam przez palce – szybko i przyjemnie. Nie zabrakło w niej również ciekawych, acz często prawdziwych obserwacji. Oprócz nieporadnych policjantów, którzy ze wszystkich sił starają się spełniać swój obowiązek, mamy tutaj całą gamę postaci. Od tajemniczego dziadka, o którym Róża nie wiedziała zbyt wiele, po przystojnego strażnika, który zawraca w głowie głównej bohaterce, po profesora i jego żonę, którzy wnoszą do opowieści wiele światła, aż do gospodyni plebanii, Doroty, która swoim ciepłem potrafiłaby rozpalić kominek.

Malownicze staje się więc miejscem, w którym dzieje się wiele, dość niekonwencjonalnych rzeczy. Tutaj nawet dobrotliwy proboszcz może zostać wzięty na języki, młodzi archeolodzy są w stanie znaleźć coś, co wstrząsa światem nauki, a więź między babką i wnuczką może być tak silna, że nic nie będzie w stanie jej zniszczyć.

Książka przepełniona jest ciepłem i humorem – tego zdecydowanie w niej nie zabraknie. Jest to opowieść, która spełni swoją rolę w chłodne, jesienne wieczory, gdy deszcz za oknem wprowadzi nas w lekką chandrę.
Polecam ją tym, którzy chcą uwierzyć, że nawet gdy wszystko się obraca przeciwko nam, jakaś siła sprawi, że szczęście znowu może pojawić się w zasięgu ręki. A przecież to jest najważniejsze?


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu SOL. 

4/6

środa, 5 października 2011

A może by tak...

Ostatnio nie mam pomysłu. Na czytanie. Nie wiem, za co mogłabym się wziąć w najbliższym czasie. Po prostu - zero pomysłu. Ale wiem, że  wy czytujecie, w dużych ilościach, książki wszelkiego rodzaju, różnych tematów, więc co polecacie na te coraz chłodniejsze wieczory?
Czytuję prawie wszystko xD Nie jestem wybredna, macie duże pole do popisu.

Tymczasem życzę wam spokojnej nocy, a sama uderzam w ramiona Morfeusza, bo jutro ciężki dzień zajęć - od 8 aż do 11 xD

niedziela, 2 października 2011

Wynik konkursu

Przepraszam bardzo za obsunięcie w wynikach. Byłam na spływie kajakowym bez dostępu do internetu i cywilizacji. Ale dość tego xD A więc oświadczam, że książkę otrzymuję cyrysia. Proszę o przesłanie na mojego maila adresu, na który książka ma być wysłana ;)

Pozdrawiam serdecznie

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...