Z twórczością Francesa Mirallesa nie miałam jeszcze okazji
się zetknąć, ale ze względu na moje ulubowanie do zagadek i historii
stwierdziłam, że jego książka może być ciekawą odskocznią. Zabrałam się więc za
czytanie. Czy autorowi udało się mnie kupić?
Leo Vidal to z zawodu dziennikarz. Gdy otrzymuje list od antykwariusza,
w którym znajdują się pieniądze na pokrycie dojazdu, zaczyna widzieć w tym
jakąś interesującą historię. Jego zmysł dziennikarski podpowiada mu, że
powinien udać się w podróż i tak robi, nie przeczuwając tego, co zastanie na
miejscu. Antykwariusz zabiera Leo na wyprawę do katedry, w której opowiada mu o
symbolach ezoterycznych, kabale i alchemii oraz o tym, jak to wszystko jest
razem połączone, po czym oświadcza, że skradziono mu komodę, w której
znajdowały się ważne listy.
Antykwariusz wyjaśnia mu, że kabaliści zajmowali się numerologią,
by znajdować klucze, a listy które skradziono najprawdopodobniej są
korespondencją Carla Junga, który jak wiemy był uczniem Freuda oraz Caravidy.
Antykwariusz chciałby, aby Leo odkupił owe listy. Czy powinien się na to
zgodzić? Główny bohater sam nie wie, co powinien zrobić. Opowiedziana przez
antykwariusza historia jest ciekawa i warta zbadania, Leo jednak boi się podjąć
ryzyka, którego nawet nie zna. Co w nim wygra – rozsądek czy pogoń za sensacją?
Kim jest Elsa? Kto chce uśmiercić Lea? Jak ważne są owe listy i czy bohaterowi
uda się dociec prawdy? Nie będę zdradzać.
Miralles wprowadza nas w dość specyficznych, ale niezmiernie
ciekawy świat. Przygoda miesza się tu z niebezpieczeństwem, delikatny nastrój
niepokoju udziela się czytelnikowi, a pochłonięte strony coraz szybciej się
powiększają. Autor bowiem dobrze prowadzi akcje, ma interesujące opisy, a
bohaterowie są na tyle ludzcy, na ile pozwala na to fabuła.
Nasz bohater trafia na przeróżne tropy – począwszy od
starożytnych ruin na odnalezieniu ruchu, który przygotowuje ludzi na
Apokalipsę. Przed Vidalem stoi nie lada wyzwanie – uratować świat. Ma jednak
pomocników i każdy z nich na swój sposób wprowadza do książki życie, każdy z
nich ma zarysowane mocno cechy, które wyróżniają go spośród tłumu.
Główny bohater opowiada nam całą historię ze swojego punktu
widzenia, wspominając swoje przygody, przez co dość często zdarza mu się
powiedzieć o czymś, co dopiero się wydarzy. Nie przeszkadza to jednak w
czytaniu. Myślę, że Miralles stworzył ciekawą książkę przygodowo-sensacyjną, w
której można znaleźć coś dla siebie. Dawkowane napięcie, niebezpieczeństwo,
interesująca zagadka w tle – wszystko, co można chcieć. Dobra, ale nie
znakomita, mimo wszystko trzymała poziom i dlatego twierdzę, że warto po nią
sięgnąć.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Bellona.
4/6
Pachnie mi to trochę książkami Dana Browne'a, a ja nie lubię tego rodzaju literatury - niestety.
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem interesująco, aczkolwiek osobiście gustuje w nico innych klimatycznie powieściach, chociaż powyższej nie skreślam.
OdpowiedzUsuńDawkowane napięcie to podstawa w przypadku takich książek.
OdpowiedzUsuń