O homoseksualizmie i wszelkiego rodzaju zainteresowaniem się
osobami tej samej płci niemalże się nie mówi, uważając go za temat tabu, a
każda nie odpowiednio skonstruowana wypowiedź może zostać uznana za przejaw
braku tolerancji dla odmienności innych. I choć telewizja bombarduje nas
opowieściami z parad równości, a Anna Grodzka ma chyba więcej przeciwników, niż
przyjaciół – nasze kochane społeczeństwo jest do szpiku kości ksenofobiczne. „Sodomici”
powstała więc w czasie zainteresowań, ale również nienawiści – ma więc grunt
podatny. Czy spełnia swoją rolę?
Elwira Watała zabiera nas w niesamowicie interesującą podróż
prze epoki. Dowiadujemy się rzeczy, o których nigdy byśmy nie pomyśleli.
Autorka wyciąga z rękawa asa za asem, zmieniając nasze myślenie o sto osiemdziesiąt
stopni i sprawia, że zaczynamy zastanawiać się nie tylko nad historią i braku
wiedzy na jej temat, ale również o tym, jak kiedyś i jak dzisiaj postrzegamy
homoseksualizm. Ciekawie opisuje różne sytuacje, które zdarzały się w epokach
minionych. Mocno zapadła mi w pamięć historia Marii Stuart i Davida Riocco –
ojca Jakuba I. Pani Watała swoją naukową rozprawę rozciera wraz z epickimi
przypowieściami, które wpływają na czytelnika i jego wyobraźnie. Dzięki temu
zdecydowanie plusuje, bo książka sama w sobie jest ciężka, lektura ta może
przyprawić o zawroty głowy.
„Sodomici” to wyprawa w głąb ludzkich umysłów. Niektóre
historie, które autorka opisuje są straszne, niektóre zabawne, a jeszcze inne
wywołują w nas współczucie. Nie raz łapałam się za głowę myślą: Tak nie może
być! To przecież nie jest prawda. Ale kilka chwil później wierzyłam w każde jej
słowo.
Nie jest to książka, do której podchodzi się lekko, ale z
pewnością trzeba podejść z dystansem. Mimo to „Sodomici” są księgą pełną
wiedzy, o której mało kto wiedział. Autorka przedstawia nam genezę
homoseksualizmu, jego transformacje oraz związane z tematem inne zjawiska takie
jak transwestytyzm i transseksualizm. Każde z nich okraszone jest przykładami z
życia. Wystarczy choćby wspomnień Henryka Walezego i jego mignonów albo też
Nerona.
Nie jest to książka dla każdego i nie każdy powinien się za
nią zabierać. Niesamowicie ciekawa, pełna fascynujących opowieści – w pewnych
momentach przytłacza i zabiera oddech. Nie raz zatrzymywałam się przy niej, by
odetchnąć, odpocząć psychicznie. Uważam jednak, że mimo to warto było przy niej
zostać. Czuję się dzięki temu bogatsza, kompletniejsza, choć nie raz zbita z
tropu i wrzucona w ciemność, w której światło pojawiało się, ale zdecydowanie
za późno. Pani Watała zrobiła kawał ciężkiej, ale dobrej roboty i należą jej
się pochwały. „Sodomitów” nie będę wspominać miło i przyjemnie, ale z pewnością
stanie się jedną z ciekawszych pozycji w mojej biblioteczce.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa
Videograf II.
4.5/6