środa, 18 września 2013

"Świat czarownic w pułapce" Andre Norton


Andre Norton to niekwestionowana królowa fantastyki. Jej książki sprzedają się w ogromnych nakładach, a sama autorka nie próżnowała i serwowała swoim fanom książka za książką. Sama niegdyś sięgałam po jej powieści i przeczytałam ich niezliczoną ilość. Teraz do niej wracam. I choć nie czytałam pierwszego tomu, w którym główną postacią był Simon Tregarth, to nie przeszkodziło mi to w nadrobieniu zaległości. O to co wiem z części pierwszej. Simon to żołnierz, który w magiczny sposób przenosi się do Estcarpu – krainy, w której żyją prawdziwe czarownice. W jednej z nich się zakochał. Czarownice jednak są zdystansowane, trudno je „okiełznać”. Simon jednak rozpalił płomień miłości w sercu Jaelith, która postanowiła złamać wszelkie zasady i wyjawić ukochanemu swoje imię, co wiązało się z pewnym konsekwencjami.

            W części drugiej spotykamy naszych bohaterów jako szczęśliwych i nad wyraz zakochanych w sobie małżonków. Jaelith myślała, że poświęciła swoją moc dla Simona, jednak pewnej nocy przekonała się, że to nie prawda. Otóż doszło do niej wołanie o pomoc. Loyse, ukochana Korisa, który był zarazem przyjacielem Simona, została porwana. W jakim celu? Nie wyjawię, powiem jedynie, że to zagrywka polityczna. Świeżo upieczeni małżonkowie musieli się rozstać. Jaelithe postanowiła bowiem udać się do swoich zwierzchniczek i powiedzieć im, że nie utraciła swoich mocy. Nadal je i potrzebuje swojego klejnotu, który symbolizował posiadanie mocy.

Simon zaś udał się na poszukiwanie Loyse. Na swojej drodze spotyka wiele niebezpieczeństw, ale również wskazówek, które mogą pomóc mu w jego ekspedycji. Takim oto sposobem natrafia na twierdzę przybyszów z innego świata, takich samych jak on sam. Dzięki ich pomocy może raz na zawsze rozprawić się z zagrażającymi światu czarownic Kolderczykami. Czy mu się to jednak uda? Czy odnajdzie Loyse?

Na Andre Norton nie można się zawieść. I tym razem pokazała, że jej wprawne pióro, niesamowite opisy, bohaterowie, wszystko połączone w jedną całość daje naprawdę kawał dobrej powieści. Wyobraźnia czytelnika działa na zwiększonych obrotach, a świat Estcarpu wydaje się być realny, zupełnie jakby znajdował się tuż obok. Andre Norton potrafi przenieść czytelnika w każdy świat, każde miejsce, które sobie wymyśli – a my jej wierzymy.

Bohaterowie są mocni, wyraziści, pełni energii, którą roztaczają na kartkach książki. To sprawia, że kończąc powieść ma się uczucie niedosytu. Ale nie tylko to jest mocną stroną. Andre Norton wprowadza czytelnika w zawiłe meandry intryg, podsuwa pytania, ale rzadko daje odpowiedzi, przez co czytanie jej powieści staje się jeszcze bardziej fascynujące.


Książkę polecam z czystym sercem wierząc, że fani fantastyki się nie zawiodą, a cała reszta zostanie urzeczona.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Sztukater

5/6

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tej autorce. Skoro nazywana jest królową fantastyki to muszę zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  2. zapowiada się ciekawie, ale najpierw muszę dostać część pierwszą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie słyszałam o tej książce ani autorce, ale muszę przyznać, że zaciekawiłaś mnie... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię zaczynać serii od środka, a tej jeszcze nie poznałam. Jednak mam ją w planach ;)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoją opinią :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...