Po raz kolejny mogłam spotkać się z Bractwem Czarnego
Sztyletu. W tomie trzecim głównym bohaterem jest Zbhir, najtrudniejszy ze
wszystkich braci i najbardziej niebezpieczny. Jego historia naznaczona
cierpieniami, ukształtowała trudny charakter wampira stworzyła barierę między nim, a resztą świata.
Wydawałoby się, że owa bariera jest nie do pokonania. Ale jak to w życiu bywa,
nie możemy skazywać się na wieczne cierpienie.
Bella, sąsiadka Mary, zostaje porwana przed reduktorów. Na
odsiecz rusza Zbhir ze swoim bratem bliźniakiem. Nikt nie może pojąć dlaczego
Zbhir tak bardzo przejmuje się cywilem. Jego opętańcze pragnienie odszukania
kobiety staje się powoli obsesją. Gdy w końcu mu się udaje, Bella okazuje mu
swoje względy, ze wszystkich sił próbując zbliżyć się do niedostępnego wampira.
On jednak nie może pojąć, dlaczego Bella chce właśnie jego. Czas, który spędził
u Posiadaczki wytworzył w nim mur. Mur tak silny, że nawet Bella nie jest w
stanie go pokonać.
W Zbhirze zachodzą jednak zmiany. Powolne, ale sukcesywne.
Najmroczniejszy z braci bowiem stracił głowę i zakochał się. Miłość ta przeraża
go i fascynuje. Chwile spędzone z Bellą są dla niego lekiem i balsamem na
strapioną duszę. Ale czy ta miłość jest w stanie pokonać ciemność wspomnień?
Czy Belli uda się „nawrócić” Zbhira?
Pani Ward znowu serwuje nam dawkę szaleńczych przygód,
nieokiełznaną wędrówkę w głąb mrocznych umysłów. Opowieść o miłości i walce w
imię lojalności i więzów, które nie koniecznie łączą się przez krew. Seria o
braciach podbija miliony serc i będzie podbijać je dalej ze względu na
oryginalność w prowadzeniu akcji oraz nieszablonowym motywom.
W tej części można przyjrzeć się Zbhirowi. Fascynował mnie
od samego początku. Ale w poprzednich częściach nie rozumiałam jego zachować.
Po trzecim tomie w końcu wiem, jak trudna i jak bolesna była jego historia nim
trafił do Bractwa. To, co mu się przydarzyło, wywarło niesamowicie mocny wpływ
na to, kim stał się później. Na szczęście nie ma takiej siły, która oparłaby
się miłości i serce Zbhira w końcu zaczyna bić ze wzmożoną siłą. Co do Belli –
nie byłam w stanie wyrobić sobie o niej zdania, aż do tego momentu. Podziwiałam
jej wolę walki o Zbhira. Nie poddawała się nawet wtedy, kiedy wydawało się, że
walka jest bezsensowna. Pasują do siebie idealnie.
Autorka wrzuca nas w wir wojny. Reduktorzy rosną w siłę.
Coraz mocniej atakują, zadając ciężkie rany. Bracia muszą sprostać zadaniom,
które coraz silniej ciążą im na sercach. Czy uda im się pokonać wroga? Czy
odzyskają upragniony spokój?
Tego nie wiem, wiem jednak, że w każdym tomie możemy
obserwować jak nadzieja wzrasta. Jak mocna jest ich wiara nie tylko w siebie,
ale i w swoją misję. I co najważniejsze – odnajdujemy tutaj siłę, tę pochodzącą
nie z mięśni, ale z serca. Kolejny, świetny tom!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Videograf II
6/6
Ciekawy cykl. Mam komu go polecić :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc moja przygoda z tą serią skończyła się na tomie pierwszym - zupełnie nie w moim guście ;(
OdpowiedzUsuńMam całą serię w planach. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam całą serię. Jednak wydaje mi się, że ten tytuł jest najlepszy ze wszystkich, które do tej pory miałam okazję czytać :D
OdpowiedzUsuńA ja mam na czytniku i chyba w końcu sięgnę po tę serię, bo recenzje bardzo kuszące :D
OdpowiedzUsuń