Wilkołaki, tak jak wampiry, weszły mocno i szybko w kanon
cudownych bestii, o których lubi się mówić, a szczerze uwielbia czytać lub też
oglądać Tym samym powstało już trochę książek na ich temat, jednak mimo tego
dalej jest to teren nie do końca zbadanych, autorzy więc mają duże pole do
popisu, by czytelnika zaskoczyć swoją wizją. Tak właśnie postąpił Glen Duncan w
„Ostatnim wilkołaku”.
Jake, bo to on jest głównym bohaterem, to ponad dwustuletni
wilkołak, na dodatek najprawdopodobniej ostatni ze swojego gatunku, poszukiwany
przez wampiry i tajną organizację. Dręczony klątwą i własnymi myślami, popada
coraz mocniej w depresję. Najchętniej poddałby się i uwolnił od ziemskiego
padołu łez, coś go jednak powstrzymuje. I choć decyzja już zapadła, Jake dalej
ma wątpliwości.
Jego przyjaciel, Harleym cały czas próbuje go przekonać, że
życie jest piękne. Robi to już od kilku dobrych lat, do czasu, gdy zostaje
brutalnie zamordowany przez organizacje, która pragnie dorwać Jake’a.
Morderstwo miało na celu pobudzić wilkołaka, skłonić go do zemsty. Nie chcą
bowiem, by stał się bierną ofiarą, która sama podkłada im się w ręce. Nic nie
jest piękniejsze od polowania. Jake jednak nadal ma serce z kamienia. Wszystko
jednak zmienia się, gdy przez całkowity przypadek wyczuwa na ulicy wilkołaka,
samice. Co się między nimi wydarzy? Czy Jake zacznie odczuwać przyjemność z
życia? Czy uciekną organizacji? Czy Jake pomści śmierć przyjaciela?
„Ostatni wilkołak” to z pewnością książka niestandardowa.
Kto bowiem widział wilkołaka z silnym instynktem do samo destrukcji, nie
mogącego pogodzić się z rolą drapieżcy, co wywołuje w nim głęboką depresje? No
właśnie, samo to było dla mnie nie małym zaskoczeniem, a im dalej w las, tym
mocniej otwierałam oczy ze zdziwienia. Nie jest to bowiem paranormalny romans,
to jakich autorzy zagraniczni zdążyli nas przyzwyczaić.
Tutaj autor serwuje nam opowieść diametralnie różniącą się
od tego, co do tej pory znaliśmy. Historia ta nie jest ani trochę ckliwa, nie
wywołuje łez, nie wzrusza, nie pobudza do śmiechu. Raczej powinno być na
odwrót. I jest. Przez całą książkę
zastanawiamy się, gdzie to wszystko nas zaprowadzi. Po spotkaniu Talulli, Jake
się zmienia. Zaczyna inaczej myśleć, inaczej czuć – świat nabiera kolorów.
Deptają im jednak po piętach wampiry i ludzie z organizacji. Nie ma sielanki.
Jest morderczy bieg do celu, a w między czasie zabijanie i pożywianie się
mięsem, ostry seks na polanie i zero czułych słów.
„Ostatni wilkołak” jest książką trochę brutalną, trochę
erotyczną, trochę kryminalną, z lekką domieszką horroru. Nie ma w niej ani
krzty romansu czy też delikatnej i subtelnej miłości. Autor postawił na mocne,
dosadne momenty, nie roztkliwiając się nad czytelnikiem. I właśnie to jest w
tym wszystkim najfajniejsze.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.
5/6
Lubię "dosadność" o której piszesz, czasami mam ochotę na literaturę, w której nic nie jest owijane w bawełnę. Będę pamiętać o tym tytule :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie.Wrzucę na półkę "chcę przeczytać":)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJuż chciałam pisać, że historia o wilkołakach nie jest dla mnie, ale książka wydaje mi się interesująca, może dam jej szansę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę również czytałam i oficjalnie wszystkim polecam. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi super, rozejrzę się za tą książką zwłaszcza, że to już kolejna bardzo pozytywna opinia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :) Mam ochotę przeczytać tę książkę. Jednak najpierw muszę dorwać ją w swoje ręce :D
OdpowiedzUsuńA czy ktoś z was czytał może "Skarb wilkołaka" Jakuba Nowaka?
OdpowiedzUsuń