Jak ugotować szczęście? Wydaje się, że jest to całkowicie
niemożliwe. Ale stare powiedzenie mówi przez żołądek do serca, a stamtąd
niedaleka droga do osiągnięcia celu. Miłosne afrodyzjaki, smaczne jedzenie,
szczypta wiary i kilogramy nadziei – to wszystko można odnaleźć w książce
„Kawalerowie Angeliny”.
Angelina jest szczęśliwą żoną, całkowicie i totalnie
zakochaną w swoim mężu. Żadne znaki na
niebie i ziemi i nie przygotowały ją na największy cios od losu. Pewnej nocy,
jej ukochany Frank, umiera, a Angelina musi nauczyć się poskładać swoje życie
na nowo, bez męża, który zawsze stał u jej boku, wspierając ją swoją miłością.
Pierwsze dni po pogrzebie, kobieta spędza jakby była w jakimś amoku, który
stopniowo doprowadza ją do… kuchni.
Angelina po utracie pracy całą swoją energię przenosi w
jedzenie. Tym sposobem odnajduje swoje „powołanie”, a jej cudowne i smakowite
wypieki dostaje niemalże każdy z sąsiadów. Ale na tym się nie kończy jej
przygoda. W pewnym momencie dostaje propozycje gotowania za pieniądze dla
siedmiu kawalerów. Angelina zgadza się, a co z tego wyniknie, przekonacie się,
czytając książkę.
Po przeczytaniu książki jedno słowo od razu nasuwało mi się
na myśl – magia. Otóż cała powieść wydaje się być całkowicie magiczne, pełna
uroku i ciepła. Można ją zaliczyć do obyczajówki, ale na pewno nie romansu.
Brian O’Reilly skupił się bowiem na pokazaniu innych, równie ważnych uczuć,
niźli miłości. W książce tej główną rolę odgrywają kontakty międzyludzkie –
przyjaźnie, zrozumienie drugiego człowieka, próba niesienia pomocy i totalnie
bezinteresowna dobroć. Takimi cechami odznacza się właśnie Angelina.
W postaciach znajdujemy różne cechy, przeważa jednak ich
autentyczność, przedstawienie w sposób ludzki, pozbawiony maniery, a wręcz
przeciwnie – każda przewijająca się przez książkę postać zdaje się być do bólu
naturalna i prawdziwa, dzięki czemu to, co autor nam przedstawia, cały świat,
staje się namacalny.
Warto wspomnieć, że dodatkowym plusem książki są przepisy. Z
chęcią sama skusze się na wykonanie kilku z nich i zobaczę, czy wyjdą mi równie
dobrze jak Angelinie. Owe przepisy są różnorakie – znajdziemy tutaj opis
zrobienia ciasta albo też jajek po benedyktyńsku.
Ciepła, ciekawa, momentami wzruszająca, innym razem
podnosząca na duchu – książka Briana O’Reilly to powieść przepojona budującą
siłą. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie – bowiem siła „Kawalerów
Angeliny” nie tkwi ani w przepisach, ani też w samej historii, a w przekazaniu
tego, co najważniejsze. Człowiek jest zwierzęciem stadnym i każdy z nas
potrzebuje kogoś, kto się nim zatroszczy.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.
5/6
Czytałam i bardzo mile wspominam tę powieść. Zaskakująco dobra i wzruszająca.
OdpowiedzUsuńZ Twojej recenzji wynika, że to ciekawa książka. Dopisuję ją do książek do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie sięgnę po tę powieść :)
OdpowiedzUsuńBardzo intryguje mnie ta książka. :) Z chęcią przyjrzę się jej bliżej.
OdpowiedzUsuńUwielbiam jedzenie i powieści, które chociaż odrobinę mówią na ten temat, więc chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam zamiar czytać w tym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale ta książka kojarzy mi się z filmem "Czekolada", chyba właśnie poprzez nawiązania do różnych uczuć międzyludzkich. Zresztą klimat wydaje mi się podobny. Przepisy mnie kuszą, chociaż sama książka, mimo Twojej fenomenalnej recenzji wydaje mi się "nie dla mnie" ale zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie wiem czy jest to książka dla mnie, póki co spasuję ;)
OdpowiedzUsuńjak tylko nadarzy się ku temu okazja, to przeczytam z wielką przyjemnością.
OdpowiedzUsuń