Domy
uciech męczą mnie (...), chociaż niektóre z najbardziej skromnych
ich mieszkanek częstują mnie naparem i prowadzą ze mną długie
rozmowy, którym - pomimo powagi poruszanych tematów - częściowa
lub całkowita nagość moich rozmówczyń dodaje smakowitej
prostoty.
Marcel
Proust str. 113
Domy rozkoszy, domy rozpusty, domy
schadek, burdele – nazw jest dużo więcej, ale wszyscy doskonale
wiedzą, o co w tym biznesie chodzi. Choć od dawien dawna jest to
temat tabu, po cichu rozmawiają o nich wszyscy. Książka "Historia
burdeli" Monicii Garcii Massague to dość ciekawa propozycja
podparta literaturą związaną z tematem. I choć seks jest
naturalną potrzebą człowieka, należy zastanowić się nad tym,
jak postrzegany był kiedyś, a jak dzisiaj.
Autorka rozpoczyna swoją wędrówkę
od czasów starożytych, dość precyzyjnie przedstawiając nie tylko
świętą prostytujcję, uprawianą przez kapłanki w różnych
świątyniach. Zwraca też uwagę na liczne rytuały i tradycje,
którym kobiety musiały się podporządkować. Jednym z nich jest
nakaz odbycia stosunku z nieznajomym mężczyzną przed ślubem.
Kobieta musiała udać się do świątyni i czekać, aż zostanie
wybrana. Mogło to trwać zdecydowanie dłużej niż jedną noc.
Wiele ciekawych informacji zostaje
przytoczonych i przekazanych w przystępnym języku. Autorka prowadzi
nas przez starożytną Grecję i Rzym po kraje arabskie, Indie aż do
Japonii. W każdym z kraów prostytuacja była szeroko
rozpowszechniona, a przyjemności zażywali w nich nie tylko ludzie z
klas średnich, ale najczęściej ci na wysokich stanowiskach.
Niektóre obrazy podsuwane przez autorkę sprawiają, że włos jeży
się na głowie – mówię tutaj choćby o przygotowywaniu niespełna
ośmioletnich dziewczynek do seksu oralnego, ale takich sytuacji było
zdecydowanie więcej.
Gospodarka danych krajów napędzana
maszyną seksu przynosiła spore dochody. Pewnie dlatego też
dziedzina ta uprawiana jest dalej, w różnorakich warunkach.
Prostytuacja istniała od zawsze i istnieć będzie, bez względu na
czasy. O ile jednak dawniej wydawała się mniej gorszącym zawodem,
o tyle dzisiaj kojarzy się jedynie negatywnie. Wcześniej szeroko
kojarzona z wieloma dziedzinami sztuki, dzisiaj zdaje się stwarzać
jedynie wrażenie niedozwolonych przejawów seksualnych potrzeb.
Trudnym jest wydanie osądu na ten
temat. Sztuka miłości bowiem nie polega na oddawaniu się kolejnym
partnerom w zamian za pieniądze. Niestety, większość młodych
dziewczyn bez lepszych perspektyw na życie uważa, że jest to
jedyny sposób na zdobycie szybkich i wysokich pieniędzy.
Uważam, że autorka dość ciekawie
przedstawiła nie tylko historię domów rozkoszy, ale również ich
charakter i znaczenie w danych czasach. Książka okraszona wieloma
obrazami, ilustracjami i ciekawymi cytatami to interesująca
propozycja dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej na
temat domach prostytucji.
Książkę przeczytałam dzięki
uprzejmości wydawnictwa Bellona.
5/6
Niedługo na blogu odbędzie się konkurs, w którym do wygrania będą dwie książki - "Pensjonat na wrzosowisku" i "Miłość na wrzosowisku" - autorstwa Anny Łajkowskiej. Bądźcie czujni xD
Niedługo na blogu odbędzie się konkurs, w którym do wygrania będą dwie książki - "Pensjonat na wrzosowisku" i "Miłość na wrzosowisku" - autorstwa Anny Łajkowskiej. Bądźcie czujni xD
Gdzieś już czytałam na temat tej książki. Myślę, że to bardzo dobry pomysł na ciekawą rozrywkę. A w konkursie na pewno wezmę udział :)
OdpowiedzUsuńWpisuje na listę książek do zdobycia:)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie i tematyka taka... nietypowa ;D
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zaintrygowała. Myślę, że przeczytam.
OdpowiedzUsuńNatknęłam się na nią już gdzieś kiedyś i wydaje się ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńW książce są opisane chore zachowania seksualne jak pedofilia ale tak bardzo niektórych to intryguje. Co w tym takiego fajnego???
OdpowiedzUsuń