„Spacer przez las,
krok za krokiem, noga za nogą. Cóż może by bardziej podstawowego? Jest jak
oddychanie – wciąganie powietrza przez nos i wypuszczenie ustami, smakowanie
łaskoczącego dotyku własnej śmiertelności przepływającej między wargami niczym
strumień ponad głazem. Żyjemy na dnie powietrznego morza, do którego
przystosowaliśmy się jak ryba do wody.” Str. 79
Nigdy nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Scotta
Spencera. O tyle chętnie sięgnęłam po książkę, gdyż opisywana jest jako
thriller psychologiczny, a od czasu do czasu lubię zagłębić się w umysł
bohaterów, poznać ich psychikę, motory działań. Oderwać się od książek lekkich,
humorystycznych albo fantastycznych.
W książce „Mężczyzna z lasu” splatają się losy dwóch obcych
sobie mężczyzn. Pierwszy z nich, Will Cliff jest zastraszony. Ucieka przed
długami, które narobił, myśląc, że na ogonie siedzą mu ludzie chcący odzyskać
swoje pieniądze. Towarzyszy mu kundel, Woody. Will cały czas ogląda się za
siebie, czując oddech przeznaczenia na swoim karku. Skulił się w sobie, a swoją
złość i frustracje wyładowuje na niewinnym psie.
Drugi mężczyzna, główny bohater książki, to Paul. Trudne
dzieciństwo odbiło się na jego duszy, która powoli zaczęła się goić gdy poznał
Kate Ellis i jej córkę, Ruby. Obydwie sprawiły, że Paul zaczął zauważać jasne
strony życia, a przeszłość zaczęła niknąć we wspomnieach, które zastąpione
zostały nowymi. Paula i Kate wiele łączy. Ona tak samo ma za sobą burzliwe
przejścia, wyszła z alkoholizmu i teraz pomaga innym ludziom. Pewnego dnia Paul
wraca do domu i na swojej drodze spotyka Willa, który bije psa. W mężczyźnie
budzi się chęć pomocy zwierzęciu, rzuca się więc na Willa i dochodzi do bójki. Will umiera, a Paul zabiera ze sobą psa.
Wydarzenie to rzuci cień na jego spokojną dotąd egzystencję. Czy Paul sobie z
tym poradzi? Czy opowie Kate o zajściu?
„Mężczyzna z lasu” mnie trochę rozczarował. Spodziewałam się
thrillera psychologicznego, a dostałam coś zgoła innego. Psychologia jest
obecna, owszem. W dość dużej dawce. Możemy wniknąć w psychikę Paula i widzieć
świat jego oczami. Ale thrillera tutaj nie ma ani trochę. Bardziej powieść
obyczajowa, wielowątkowa. Właśnie to jest drugi zarzut. Zbyt dużo wątków nie
jest dobrych dla książki. Wydaję mi się, że Spencer trochę przedobrzył, zamiast
skupić się bardziej na wątku głównym.
Nie mogę jednak nie przyznać, że powieść napisana jest
językiem przystępnym, łatwym, co sprawia, że przyjemnie się ją czyta. Postacie
są odczuwalne. Autor nakreślił ich pewną kreską, dzięki czemu stają się nam
bliżsi. Najbardziej Paul, który nie jest typem mordercy, ale dopuścił się
zbrodni, która na zawsze wryje się w jego psychikę. Możemy obserwować jak zmaga
się sam ze sobą, swoimi odczuciami.
„Mężczyzna z lasu” to opowieść o poszukiwaniu odpowiedzi na
najważniejsze pytania. Paul znalazł się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwej
porze. Coś w nim przeskoczyło. Coś się stało. A teraz musi żyć z myślą, która
nie jednego powaliła by na kolana. Książka ta jest obrazem psychologicznym
człowieka, który zostaje wyrwany ze spokojnej stagnacji egzystencji. Niektórzy
znajdą w tym coś dla siebie, inni nie znajdą nic. Od was zależy, czy chcecie
się w to zagłębić.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater.
3/6
Z twoje recenzji wynika, iż mimo, że historia powieści jest ciekawa, to jednak całość poległa. Szkoda, gdyż zaintrygowała mnie ta książka, ale z powodu minusów, nie będzie ona moim priorytetem na liście zakupów.
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie ;) Chociaż okładka całkiem całkiem ;)
OdpowiedzUsuńchyba sobie podaruję, chociaż okładka przyciąga wzrok :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że tak jak napisałaś to powieść obyczajowa, może nawet całkiem dobra ale chyba jednak spodziewałam się czegoś innego. Szkoda, że potencjał nie został wykorzystany bo książka ma klimatyczną okładkę i tematyka chyba też była całkiem ciekawa...
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie, odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńJa też sobie odpuszczam.
OdpowiedzUsuńOo, a tak ładnie się zapowiadała. Cóż, również jednak sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJa mogę się tylko podpisać pod komentarzem Mery. Sformułowania thriller psychologiczny mnie przyciągnęło, ale trochę ostudziłaś mój zapał... Chociaż zwykłe powieści psychologiczne i obyczajowe lubię, więc... Moooże kiedyś. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńEch... A zapowiadała się tak ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam. Sięgając po thriller, oczekuję emocji, dreszczów, a skoro tutaj raczej ich brakuje...
OdpowiedzUsuń