poniedziałek, 27 lutego 2012
"Klątwa karłowatych mnichów" Wioletta Zatylna
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, co jecie? Albo też czy to, co jecie może być wynikiem pewnej starej klątwy? Bohaterka "Klątwy karłowatych mnichów" zdecydowanie musiała odpowiedzieć sobie na te pytania.
Ewa stoi przed ołtarzem i za chwilę ma złożyć przysięgę przystojnemu, angielskiemu lekarzowi, Rolfowi. Nikt nie spodziewa się, że kobieta ucieknie narzeczonemu, by usiąść na pobliskim murze i zajadać się czereśniami.
Wzbudziwszy powszechne poruszenie i zdziwienie, ucieka w towarzystwie niesamowitego taksówkarza Walentego, który uchodzi za wielkiego pasjonata filmu i tytułuje się mianem Valentina.
Co dziwniejsze - Ewa dowiaduje się, że nie jest jedyną kobietą z rodu, która uciekła sprzed ołtarza, by przedłożyć soczyste owoce nad przyszłego narzeczonego. Postanawia więc, że dołoży wszelkich stara, by dojść do początków klątwy ciążącej na przedstawicielkach rodziny. Dowiaduje się, że tak samo postąpiła jej nieskazitelna matka. Czy Ewa dojdzie do prawdy? Kim jest Zenon? Czy klątwę można zdjąć?
Odpowiedzi na te pytania poznacie zagłębiając się w lekturę. Muszę przyznać, że od dawna żadna polska powieść nie wzbudziła we mnie tyle niewymuszonych wybuchów śmiechu. Książka bawi i porusza. Jest świetną mieszanką ciekawych dialogów i sugestywnych opisów.
Autorka dzięki postaciom nadała powieści jeszcze więcej kolorów. Bo w "Klątwie karłowatych mnichów" nie brak wyrazistych bohaterów. Każda z występujących w niej postaci jest niepowtarzalna i wprowadza do książki powiew świeżości. Osobiście zakochałam się w Walentym, który swoim poczuciem humoru, zaangażowaniem w sprawę i świetnym tekstom na długo zapadnie mi w pamięć.
"Klątwa karłowatych mnichów" to książka, w której nie zabrakło zabawy, jak i chwilowych wzruszeń. Odnajdziemy w niej przygodę i wytchnienie. Co najciekawsze - mimo że głównie jest to komedia, są momenty, w których porusza struny. Autorka świetnie się spisała i zapewniła mi kilka godzin śmiechu.
Polecam ją wszystkich osobom z poczuciem humoru i tym, których ciekawią relacje na polu czereśnie-ołtarz. Bo ja na ten owoc nie spojrzę już tak samo.
Książę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res.
5/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Może kiedyś - przekonuje mnie kreacja bohaterów, bo ogólnie o książce wcześniej nie słyszałam i jakoś po opisie mnie nie przyciągnęła.
OdpowiedzUsuńZastanów się, może kiedyś się skusisz :)
UsuńZ twojej recenzji wynika, że jest to szalona powieść pełna humoru a ja osobiście bardzo takie lubię, dlatego z miłą chęcią rozejrzę się za tą pozycją.
OdpowiedzUsuńPolecam, ciekawa książka o dużej dawce humoru :)
UsuńJuż sama okładka zachęca, by po nią sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńDo polskich twórców podchodzę ostrożnie, ale skoro twierdzisz, że warto... Zaryzykuję, a co mi tam ;)
OdpowiedzUsuńRyzykuj :) Są chwile, kiedy trzeba! :)
UsuńIntrygujesz ;D
OdpowiedzUsuńChyba dobrze xD
Usuń