czwartek, 8 grudnia 2011

"Motyl" Lisa Genova


„Boleśnie prawdziwa. Tak prawdziwa, że nie mogłam zasnąć przez kilka kolejnych nocy. Nie byłam w stanie się od niej oderwać”
Brunonia Barry, autorka „Wróżby z koronek”

Lisa Genova to młoda pisarka. Wielu powiedziałoby, że zbyt młoda, by pisać na takie tematy. Ja uważam, że przygotowując się do tej książki musiała zaciągnąć wielu opinii, przeczytać masę artykułów i publikacji oraz sama na własne oczy zetknąć się z problemem. Pod względem merytorycznym nie można jej niczego zarzucić.

„Motyl” to opowieść o Alice Howland, pięćdziesięcioletniej kobiecie, która jest wykładowcą akademickim na Harvardzie ze stopniem doktora z zakresu psychologii kognitywnej. Posiada niesamowitą wiedzę, studenci ją uwielbiają, koledzy z branży podziwiają. Bierze czynny udział w konferencjach, zjazdach, sympozjach. Życie osobiste Alice jest spokojne – niczego jej nie brakuje. Mąż, John, wspiera ją w naukowej drodze, ponieważ sam też jest w rozkwicie swoich możliwości intelektualnych i rozumie żonę. Mają trójkę dorosłych już dzieci. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nic nie jest w stanie zniweczyć ich szczęścia.

Pewnego dnia Alice zauważa u siebie zaniki pamięci. Raz nie może przypomnieć sobie gdzie zostawiła telefonu, by kolejnym zgubić się w mieście podczas rytuału biegania. Z początku wszystko zrzuca na karb menopauzy, jednak po spotkaniu z lekarzem a potem wizycie u neurologa dowiaduje się, że to coś bardziej poważnego. Wyniki badań niezbicie wskazują na to, że Alice dotknął Alzheimer o wczesnym początku. Diagnoza sprawia, że cały jej świat zostaje wywrócony do góry nogami. Długo wzbrania się przed powiedzeniem o niej mężowi, bojąc się jego reakcji, odruchu politowania. W końcu dłużej nie może milczeć, gdy symptomy są coraz częstsze i cięższe. Alice w nowym położeniu musi poradzić sobie ze świadomością, że niedługo nie będzie już sobą, że może nie pamiętać o swoim mężu, o tym, że ma cudowne dzieci albo gdzie mieszka. Boryka się z wieloma dręczącymi ją obawami, a co gorsze, wydaje się, że jest z tym zupełnie sama.

„Motyl” wywołał we mnie wiele sprzecznych uczuć. Początkowo czytając o poukładanym życiu Alice, nawet pewnej stagnacji, bo wszystko zdawało się być rytuałem, nie mogłam uwierzyć, że osoba o jej intelekcie i fizycznej sprawności może zapaść na taką chorobę. Lisa Genova pokazuje nam, że nikt nie może uchronić się przed losem. Brutalnie wtacza w nas prawdę – życie jest okrutne i nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy zaatakuje. Alice musiała poradzić sobie nie tylko z chorobą, ale z życiem, które straciła. Otoczona kochającą ją rodzina, i tak nie jest rozumiana. Żadne z nich nie jest w stanie pojąć jej uczuć. W tym wszystkim tak naprawdę jest osamotniona – bo to ona musi sobie radzić ze strachem, z poczuciem zagubienia, z bezradnością, która coraz częściej zaczyna ją otaczać. To ona musi uporać się z utratą własnej tożsamości.

Książka napisana jest od strony pacjenta, dzięki czemu poznajemy to, co Alice czuje, jak bardzo próbuje dać z siebie wszystko, by nie zawieść męża i dzieci. Bierze udział w badaniach klinicznych, zażywa leki, ćwiczy pamięć. Robi to, zachowując uśmiech na ustach, nie poddając się. Alice walczy. Ze wszystkich sił. Genova ukazuje nam portret kobiety, która mimo przeciwności losu, nie daje się podciąć. Nie chce. Nie może. Osobiście chyba to najbardziej złapało mnie za serce. Niezłomna wola walki.
Ale oprócz Alice moja sympatia przelała się również na postać jednej córki – Lydii. To osoba, która robiła wszystko na opak. Jeśli ktoś stawiał na prawo, ona wybierała lewo. Nie chciała iść na studia, jej marzeniem było zostać aktorką. Jej decyzja sprawiła, że na długo popadła w konflikt z matką. Gdy dowiedziała się o jej chorobie, chyba jako jedyna traktowała ją tak, jak zawsze. Rozmawiała z nią o Alzheimerze, dowiadywała się o jej uczucia, a co najważniejsze, nie podejmowała za nią decyzji, jak gdyby Alice nie była zdolna do wyrażania własnych odczuć. Lydia był tą, którą powinien być John, maż. To postać, której nie potrafię zrozumieć. Ale jego postępowanie zostawiam ocenie czytelników.

„Motyl” kazał mi zadać sobie kilka istotnych pytań, na które nie ma dobrych odpowiedzi. Dlaczego to spotkało właśnie mnie? Zmusił do refleksji nad sensem naszego istnienia. Nauczył i pokazał drogę. Ale co gorsze – w sposób mocny jeszcze bardziej uświadomił mi, że Alzheimer to bezlitosna choroba, której okrucieństwo polega na zabieraniu nam tego, co nas tworzy. Wspomnienia o osobach, które lubimy, pamięć o tych, których kochamy. Zabiera nam to, z czego się składamy, to, z czego zostaliśmy ulepieni. Zabiera nam sens istnienia.

Genova uświadomiła mi też, jak bardzo silną kobietą była Alice. Jak niezrównanie ciężko musiało jej być, gdy zostawiała swoją pracę, gdy liczyła się z tym, że jutro może nie rozpoznać własnego męża. Jak nadzwyczajnie mocno starała się jak najdłużej być sobą.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to książka fenomenalna. Czytałam na jednym wdechu, gdzieniegdzie roniąc łzy, gdzieniegdzie się przez nie uśmiechając. Na długo wypaliła we mnie swój osobisty znak. Co dziwne, ostatnie pytanie, jakie przemknęło mi przez myśl po zakończeniu lektury, nie było : dlaczego? A:
Ile miłości w sobie mieścisz?

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu DużeKa.

5.5/6

13 komentarzy:

  1. Bardzo poruszająca książka, która również i mi przypadła do gustu. Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Także czytałam ,,Motyl'' i wywarła na mnie ona duże wrażenie. Podziwiałam siłę i determinacje głównej bohaterki, że potrafiła przez cały czas postępowania demencji walczyć o siebie, o swój byt i jestestwo.
    Trudna tematycznie książka, ale warto takie czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i na długo zapadła mi w pamięć. Bardzo poruszający temat, a przy tym dający do myślenia. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się tak wyczerpująca recenzja. Z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobra recenzja... jestem bardzo ciekawa - książka bardzo zachwalana, w zasadzie nie zdarzyło mi się przeczytać o niej nic złego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka jest niesamowicie poruszająca i z czystym sumieniem ją polecam. Każdy coś w niej odnajdzie. Ja nawet nie raz płakałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam już sporo o tej książce - przede wszystkim były to pozytywne opinie. Już sama okładka działa na emocje, myślę że z lekturą będzie podobnie. Chciałabym przeczytać... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Swego czasu dużo się słyszało o tej książce :) Myślę, że nie bez przyczyny. Wydaje się być pozycją naprawdę wartą przeczytania, dlatego i ja chętnie się z nią zapoznam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Osobiście i bardzo blisko spotkałam się z Alzheimerem, więc zdecydowanie zgadzam się z tym, że to okrutna choroba i może dosięgnąć każdego. Co więcej ta osoba może się nawet nie zorientować zanim się pogłębi... Bo przecież skoro może nie pamiętać drogi do domu to równie dobrze może zapomnieć o tym, że taka sytuacja zaistniała. Bardzo ciekawe ukazanie od strony chorego tego problemu, dzięki tego typu książkom czytelnik może dowiedzieć się jak poważne są niektóre choroby, o czym nie miał większego pojęcia. Jestem ciekawa zakończenia i szukam czegoś wzruszającego, ponieważ mówiąc szczerze lubię płakać na książkach czy filmach :) Dlatego zapisuję tę książkę do swojego notatnika ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje mi się, że przypadła by mi ona do gustu ;) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękna okładka. Autorka mi nieznana, ale chętnie przekonam się sama co takiego stworzyła w swojej książce:)

    OdpowiedzUsuń
  12. am w planach, bo zapowiada się na prawdę interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyznam, że przeczytałabym z wielką chęcią. Kilka razy widziałam okładkę tej książki, ale dopiero teraz dowiedziałam się o jakiej tematyce jest.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoją opinią :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...