sobota, 17 grudnia 2011

"Kod Atlantydy" Charles Brokaw


Kiedyś bardzo mocno fascynowałam się przygodami Indiany Jones'a, później ten zachwyt na jakiś czas przeszedł na Dana Browna i jego "Kod Leonarda da Vinci". Spowodowane to było moim zamiłowaniem do ciekawych i pasjonujących przygód oraz zagadek. Jako, że swego czasu byłam fanką powyższych panów, teraz, do rąk wziąwszy  książkę Charles?a Brokova, ponownie stwierdziłam, iż to zauroczenie nadal we mnie jest.

Historia kręci się wokół Thomasa Lourdsa, znanego profesora lingwistyki na uniwersytecie w Harvardzie. Gdy został zaproszony do Aleksandrii do programu telewizyjnego, długo zastanawiał się nad tym czy ową propozycję przyjąć. W końcu za namową dziekana i współpracowników, zgodził się. W jego ręce trafia osobliwa rzecz ? dzwonek. Najdziwniejsze w nim są inskrypcje, których Lourds nie jest w stanie odczytać. Frapuje go to na tyle, iż postanawia poznać język i przeczytać przesłanie. Kiedy dochodzi do tego wniosku, na niego oraz ekipę telewizyjną,  napadają złoczyńcy, kradną przedmiot i zabijają jednego człowieka. 

W Rosji, przyjaciółka Thomasa, również profesor, Julia Hapajewa, pracuje nad odkryciem zagadki talerza. Okazuje się, że tekst na nim widniejący jest napisany w tym samym języku, co  na dzwonku. Odkrycie to jest powodem kolejnego ataku, tym razem kończy się on nie tylko rabunkiem, ale i ofiarą śmiertelną. Lourds postanawia odkryć  sekret, tkwiący w skradzionych przedmiotach. Powoduje nim nie tylko chęć poznania prawdy, lecz także chęć dokończenia dzieła rozpoczętego przez Julię. Czuje, że jest jej to winny. Tym sposobem on, piękna pracownica telewizji Leslie, Gary oraz Natasza - siostra Julii, wyruszają w podróż, mającej na celu odsłonięcie tajemnicy, która może wstrząsnąć całym światem. Gdy dodamy do tego fanatycznego i chciwego kardynała, pragnącego zostać papieżem, by przywrócić na świecie ład oraz ludzi dla niego pracujących, nie cofających się przed niczym, otrzymujemy solidną dawkę akcji.

"Kod Atlantydy" czyta się niesamowicie szybko. Jak już rozpocznie się "pochłaniać" pierwszą stronę trudno oderwać się od tej historii. Może to przez to, że akcja jest wartka, szybka i napięta niczym cięciwa łuku. Co rusz odkrywamy wraz z bohaterami odpowiedzi, by na kolejnym rogu zastać jedynie pytania. Autor umiejętnie buduje fabułę, z początku subtelnie wprowadzając nas w zaistniałą sytuację,  lecz później rozpoczyna lawinę zdarzeń, która nie kończy się aż do ostatniej kartki. Podoba mi się to, iż nie ma momentu kulminacyjnego - on w sumie  trwa przez całą powieść. Nie jestem w stanie powiedzieć, w jakim momencie przestałam oddychać, robiłam to tak często, że nie mogę zliczyć.

Ponadto muszę przyznać - postacie są niesamowite. Mocno zarysowane, diametralnie się od siebie różniące, co tylko przyczynia się do  nabierania kolorów przez powieść. Ulubionymi przeze mnie bohaterami są Natasza i Gary. Pierwsza osoba to rosyjska policjantka, która rusza w podróż wraz z profesorem, by wytropić zabójcę siostry. Okazuje się bardzo pomocna i nie raz  pomaga innym  w sytuacjach bez wyjścia. Jest kobietą silną, potrafiącą o siebie zadbać, z niezłomną wolą i determinacją. Lubię ją za to, że się nie poddawała. Mimo tego, iż  czasami wychodziła z niej szorstkość i chłód, odbieram ją jako kogoś, kto nigdy nie zaprzestanie  walki, aż do osiągnięcia celu. Gary za to jest postacią trochę pominiętą w książce, jednakże zdobył mnie poczuciem humoru oraz lojalnością. Nawet kryzysowe sytuacje, w których nie do końca wiedział jak się zachować, nie były w stanie go powstrzymać. Najmniej polubiłam Leslie. Z początku budziła (jedynie) sympatię, cała reszta wyszła później, więc nie będę psuć wam zabawy. Główny bohater jest postacią dość ciekawą. Pociąga mnie w nim jego wiedza, zapał do odkrywania nauki i sposób bycia. Nigdy nie ukrywał, że praca jest dla niego najważniejsza.

"Kod Atlantydy" nie porównuję do wcześniej przeze mnie wymienionych pozycji. Jest ona inna,  w każdym calu. Czytelnik, który lubi przygodę, wartką akcję, piękne kobiety i naukowe tajemnice odnajdzie w niej wszystko, czego pragnie. Ja jestem zachwycona lekturą i mam cichą nadzieję, że przeczytam coś jeszcze tego autora.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu DużeKa

5/6

12 komentarzy:

  1. Bardzo chętnie poznam bliżej tą książkę. Zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem odpuszczę sobie tę książkę. Może kiedyś...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie czytałam książki tego typy, chyba czas odświeżyć gatunek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę nie moja bajka, ale jak nadarzy się okazja, to zaryzykuje bliższym poznaniem z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę przyznać, że mimo iż książka nie do końca odpowiada moim gustom czytelniczym to zainteresowałaś mnie nią. Z chęcią przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze mi się wydawało, że takie książki to nie dla mnie, ale ostatnio coraz częściej sięgam np. właśnie po Dana Browna... Może i to mi przypadnie do gustu. Trzeba będzie spróbować. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja generalnie nigdy nie przepadałam z Indianą Jonesem ale historie tego typu bardzo mnie kręcą :P Trochę mistyki, trochę tajemnicy :):) coś dla mnie :):)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam w planach tę książkę, też swojego czasu zaczytywałam się w Danie Brownie (choć przeszkadzały mi w jego książkach wątki przeciwko kościołowi) i oglądałam I. Jonesa, więc jestem pewna, że i "Kod..." przypadnie mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się świetnie!
    Poszukam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie słyszałam o niej, ale wydaje się ciekawa, więc chętnie się z nią zapoznam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też uwielbiam Kod Leonarda da Vinci, a tą pozycją mnie zaciekawiłaś i to bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoją opinią :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...