Z twórczością Magdaleny Kordel nigdy wcześniej nie miałam
kontaktu i nie wiedziałam, czego dokładnie mogę się spodziewać. Książkę „Okno z
widokiem” zaczęłam więc czytać z lekkim sceptyzmem, nie nastawiając się na
fajerwerki ani trzymającą w napięciu fabułę z jednego prostego powodu – nie lubię
się rozczarowywać.
Ale nie mogłam się powstrzymać przed rozpoczęciem czytania.
Pierwszym czynnikiem, jaki na to wpłynął, było wydanie książki. Okładka jest
zachęcająca, subtelna i delikatna. Nie zastanawiając się długo, na dwa dni
wsiąknęłam w społeczeństwo Malowniczego i historię św. Antoniego.
Kordel w swojej powieści przenosi nas do miasteczka takiego,
jak wiele innych. Poznajemy historię Róży, doktor archeologii, która po
ciężkich przeżyciach osobistych przyjeżdża do dawno niewidzianej babki. I tak rozpoczyna
się historia, w którą zamieszany jest przyszywany dziadek, Julek, babka,
mieszkańcy, tajemniczy inwestor oraz kapliczka ze św. Antonim. Co je łączy?
Dlaczego Róża tak bardzo walczy o wspomnianą kapliczkę? I kim jest diabeł?
Autorka posiada lekkość pióra, dzięki czemu opisywana
historia wręcz przecieka nam przez palce – szybko i przyjemnie. Nie zabrakło w
niej również ciekawych, acz często prawdziwych obserwacji. Oprócz nieporadnych
policjantów, którzy ze wszystkich sił starają się spełniać swój obowiązek, mamy
tutaj całą gamę postaci. Od tajemniczego dziadka, o którym Róża nie wiedziała
zbyt wiele, po przystojnego strażnika, który zawraca w głowie głównej
bohaterce, po profesora i jego żonę, którzy wnoszą do opowieści wiele światła,
aż do gospodyni plebanii, Doroty, która swoim ciepłem potrafiłaby rozpalić
kominek.
Malownicze staje się więc miejscem, w którym dzieje się
wiele, dość niekonwencjonalnych rzeczy. Tutaj nawet dobrotliwy proboszcz może
zostać wzięty na języki, młodzi archeolodzy są w stanie znaleźć coś, co
wstrząsa światem nauki, a więź między babką i wnuczką może być tak silna, że
nic nie będzie w stanie jej zniszczyć.
Książka przepełniona jest ciepłem i humorem – tego zdecydowanie
w niej nie zabraknie. Jest to opowieść, która spełni swoją rolę w chłodne,
jesienne wieczory, gdy deszcz za oknem wprowadzi nas w lekką chandrę.
Polecam ją tym, którzy chcą uwierzyć, że nawet gdy wszystko
się obraca przeciwko nam, jakaś siła sprawi, że szczęście znowu może pojawić
się w zasięgu ręki. A przecież to jest najważniejsze?
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu SOL.
4/6
uwielbiam sielankowość wydobywająca się z kart historii, a że wydanie "Okna" jest również i dla mnie bardzo zachęcające, z przyjemnością ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńJuż drugą czytałam recenzje tej książki (pierwszą u sabinki) i widzę że pozytywnie także ją odebrałaś. Tej autorki jeszcze nie znam a że bardzo lubię i cenię twórczość polskich pisarzy, dlatego koniecznie muszę poznać "Okno z widokiem".
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tą książkę :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać takie historie ;) Szczególnie w długie zimowe wieczory ;)
OdpowiedzUsuńWydanie jest bardzo ładne. To muszę przyznać :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest śliczna. Lubię tego typu książki więc z chęcią jej poszukam ;)
OdpowiedzUsuńTrzecia recenzja tej książki, na którą trafiam w ciągu ostatnich hm... 15 minut? :) To chyba znaczy, ze naprawdę warto :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia. Dodaję Cię do obserwowanych ;)
Widziałam już gdzieś recenzję,ale książka jakoś mnie nie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuń{centerbook.blog.onet.pl}
Ja za to książkę widzę po raz pierwszy. Zapowiada się ciepło i interesująco więc z chęcią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPojawiło się dużo recenzji tuż po premierze, bsz, więc się nie dziwie, że co chwile na jakąś trafiałaś :)
OdpowiedzUsuńMery - faktycznie, ciepła na chłodne wieczory ;)